Lech Wałęsa, Tomasz Lis i Ryszard Krauze odebrali Nagrody Kisiela 2005
Potrzebna mi jest Polska dzisiejsza, ze Szczecinem, Wrocławiem, Opolem, Polska o logicznych granicach, z morzem, ze spławnymi rzekami, z obfitym rolnictwem, Polska nie rozdwojona czy roztrojona wewnętrznie, Polska zdolna do życia w bogatej Europie. Polska, która nie byłaby ani >>pawiem i papugą<< narodów, ani Chrystusem narodów, ani tylko sercem, jak u Wyspiańskiego (>>a to Polska właśnie<<)" - pisał Stefan Kisielewski. Odpowiadał na pytanie, komu potrzebna jest Polska. Myśl o takiej Polsce przyświecała Kisielowi przed 16 laty, gdy ustanawiał nagrodę swego imienia. Zaczął wtedy gromadzić wokół siebie ludzi, którzy chcieli taką Polskę budować. Do tej swoistej Partii Kisiela należą kolejni laureaci nagród jego imienia.
"Dla jednych ideałem jest ruch, dla innych bezruch" - mawiał Kisiel, dodając, że człowiek myślący racjonalnie zawsze wybierze tych pierwszych. Tegoroczni laureaci Nagród Kisiela należą do grupy dobrze czujących się w ruchu. Nie do zatrzymania jest Lech Wałęsa, który otrzymał nagrodę za "25 lat zdrowego rozsądku z krótkimi tylko przerwami". Uosobieniem ruchu w biznesie jest też Ryszard Krauze, główny udziałowiec Prokomu, doceniony przez kapitułę, "bo zaryzykował swoje pieniądze". Z kolei nie stroniący od ruchu Tomasz Lis otrzymał Nagrodę Kisiela, "bo nie zdradził dziennikarstwa" i nie poszedł w politykę.
Nagrody Kisiela tradycyjnie wręczano w kawiarni Rozdroże, ulubionym lokalu Kisiela, gdzie "podsłuchów nie było, do domu blisko, a i nazwa adekwatna do charakteru odbywających się tam politycznych dysput".
Zyski Wałęsy
"Zmiany przyjdą na pewno, lecz nie wtedy, kiedy się na nie czeka" - te słowa Stefana Kisielewskiego jak ulał pasują do Lecha Wałęsy. 25 lat temu robotnik z gdańskiej stoczni wierzył, że strajk, któremu przewodzi, zmieni Polskę. Wtedy, w 1980 r., sądził, że komuna się kiedyś skończy. Na jej koniec czekał 10 lat. Po drodze były internowania, strajki, stan wojenny. - Na koniec strajku powiedziałem stoczniowcom, że się martwię - opowiadał Wałęsa podczas uroczystości wręczenia nagród. - Zdawałem sobie sprawę, że to zakończy się bezrobociem, zamknięciem zakładów, bo kapitalizm musi się tak rozpocząć. Nie kochałem i nie kocham kapitalizmu. Ale jeżeli wyłożył się komunizm, a trzeciej drogi nie było, to zostało nam jedno: gospodarka wolnorynkowa.
Piętnaście lat temu na łamach "Wprost" Stefan Kisielewski stwierdził, że "od dnia wyboru [na prezydenta] Wałęsa może raczej już tylko stracić", dodając, że to, ile straci, zależy wyłącznie od niego. Obecnie Wałęsa znowu zyskuje. Sprzeciwił się demagogii "psycholi z Radia Maryja", a ostatnio poparł w wyborach Donalda Tuska, kandydata głoszącego liberalne poglądy, czyli jedyne do przyjęcia przez Kisiela.
Bohater narodowy biznesu
"Gdy upadło powstanie, Wokulski wziął się do zarabiania pieniędzy. Powiodło mu się, lecz bohaterem narodowym nie został po dziś dzień. A szkoda" - pisał Kisiel. Ryszardowi Krauzemu zarabianie pieniędzy od dawna się udaje, a teraz może pracować na miano "bohatera narodowego". Jego najmłodsze dziecko - firma biotechnologiczna Bioton - wdziera się na światowe rynki medyczne. Polska insulina sprzedawana jest już na wszystkich kontynentach, a rejestracja w krajach "starej" unii jest tylko kwestią czasu. Już dziś Bioton ma fabrykę w Rosji, a jego inwestycjami zainteresowane są Chiny. - Jeden z moich kolegów wielokrotnie cytował mi słowa Kisiela: "Żeby Polska osiągnęła sukces, trzeba żeby jak najszybciej Polak nadwiślański zmienił się w Polaka międzynarodowego" - tłumaczył podczas rozdania Nagród Kisiela Ryszard Krauze. Odpierał też zarzuty części członków kapituły, że w ostatnich latach laureaci są ugrzecznieni. - O żadnym ugrzecznieniu nie może być mowy. Wręcz przeciwnie. Nagradzając mnie, kapituła doceniła inwestycję w polską naukę, a przecież wiązała się ona z ogromnym ryzykiem. Gdyby kapituła była ugrzeczniona, szukałaby laureata gdzie indziej - mówił Krauze.
Kto pyta, nie błądzi
Tomasz Lis, autor programu "Co z tą Polską?", zaszczycony był zwłaszcza tym, że Nagrodę Kisiela mógł odbierać w towarzystwie Lecha Wałęsy. - Od lat marzyłem o tej nagrodzie, ale podejrzewałem, że akurat w tym roku dostanie jej jest wyjątkowo mało prawdopodobne - zwierzał się podczas uroczystości Lis. - W Polsce modny jest dziś ofensywny styl dziennikarstwa. Tymczasem ja, troszeczkę tak jak Stefan Kisielewski, szukając odpowiedzi, staram się nie bać się poprzestać czasem jedynie na stawianiu pytań - dodawał. Tomasz Lis zamieszał w tym roku w polskiej polityce, gdy jednoznacznie nie odcinał się od spekulacji o ewentualnym starcie w wyborach prezydenckich. Ostatecznie zdecydował, że zostaje przy zadawaniu pytań.
Najlepsi z najlepszych
"Nagroda przyznawana przez >>Wprost<< jak zwykle honoruje ludzi o wyrazistej osobowości, o niezależnym myśleniu i znaczących osiągnięciach. Wyróżnialiście Państwo ludzi niepokornych, zdeterminowanych w swych działaniach, myślących o przyszłości Polski, o jej nowych perspektywach rozwojowych i o jej bardziej znaczącej pozycji w rodzinie państw europejskich" - napisał premier Kazimierz Marcinkiewicz w liście do Marka Króla, redaktora naczelnego "Wprost". Premier podkreślił, że w tegorocznej edycji Nagród Kisiela kapituła dokonała wyboru najlepszych z najlepszych.
Pierwsi laureatom gratulowali przewodzący kapitule Nagród Kisiela były premier Jan Krzysztof Bielecki, Jerzy Kisielewski, syn Stefana Kisielewskiego, i redaktor naczelny "Wprost" Marek Król. Do kawiarni Rozdroże licznie przybyli znani politycy, m.in. lider PO Jan Rokita z żoną Nelly, poseł PO Jarosław Wałęsa i senator platformy Robert Smoktunowicz. Ligę Polskich Rodzin reprezentowali Roman Giertych i wicemarszałek Sejmu Marek Kotlinowski, a PiS - poseł i wiceminister kultury Jarosław Sellin. Zjawili się były wicemarszałek Sejmu Tomasz Nałęcz z żoną Darią (szefową Archiwów Państwowych) oraz Jacek Socha, minister skarbu w rządzie Marka Belki. Pojawili się politycy Partii Demokratycznej z Janem Lityńskim i byłym wicemarszałkiem Sejmu Janem Królem. Laureatom gratulował też Szewach Weiss, były ambasador Izraela w Polsce. Biznes i finanse reprezentowali m.in. prezes Narodowego Banku Polskiego Leszek Balcerowicz, najbogatszy Polak Jan Kulczyk, współtwórca ITI Mariusz Walter, dyrektor zarządzający Banku Inwestycyjnego CA IB w Polsce Alicja Kornasiewicz, właścicielka holdingu handlowo-usługowego Anna Podniesińska oraz Cristiano Pinzauti. Obecni byli także przedstawiciele świata akademickiego, m.in. rektor Wyższej Szkoły Biznesu - National-Louis University w Nowym Sączu dr Krzysztof Pawłowski, rektor Polsko-Japońskiej Wyższej Szkoły Technik Komputerowych dr Jerzy Paweł Nowacki, fizyk prof. Łukasz Turski, profesorowie medycyny Lidia Brydak i Witold Rużyłło. Przybyli znani dziennikarze i ludzie mediów, m.in. były przewodniczący KRRiTV Juliusz Braun, Barbara Czajkowska, Jolanta Fajkowska, Joanna Racewicz, Bohdan Tomaszewski, Tomasz Wołek, Marcin Meller, Krzysztof Materna, Ernest Skalski, Karol Małcużyński. Wśród gości byli także znani aktorzy, m.in. Krzysztof Kowalewski, który odczytał fragmenty felietonu Stefana Kisielewskiego, oraz Cezary Pazura i Marek Frąckowiak. Zjawili się również laureaci nagród z lat poprzednich, m.in. Wiesław Uchański, Jerzy Grohman, Piotr Kuncewicz i Mieczysław Wilczek. Nie zabrakło też przedstawicieli sponsora Nagród Kisiela, czyli Poczty Polskiej.
"Nie wierz człowiekowi, który ci mówi, że głową muru nie przebijesz. Walenie głową w mur to czynność o dużym znaczeniu poznawczym: uzmysławia ona walącemu siłę muru" - pisał Stefan Kisielewski. Tegoroczni laureaci dowodzą, że w Polsce coraz rzadziej trzeba walić głową w mur, bo po prostu wystarczy ruszyć głową.
"Dla jednych ideałem jest ruch, dla innych bezruch" - mawiał Kisiel, dodając, że człowiek myślący racjonalnie zawsze wybierze tych pierwszych. Tegoroczni laureaci Nagród Kisiela należą do grupy dobrze czujących się w ruchu. Nie do zatrzymania jest Lech Wałęsa, który otrzymał nagrodę za "25 lat zdrowego rozsądku z krótkimi tylko przerwami". Uosobieniem ruchu w biznesie jest też Ryszard Krauze, główny udziałowiec Prokomu, doceniony przez kapitułę, "bo zaryzykował swoje pieniądze". Z kolei nie stroniący od ruchu Tomasz Lis otrzymał Nagrodę Kisiela, "bo nie zdradził dziennikarstwa" i nie poszedł w politykę.
Nagrody Kisiela tradycyjnie wręczano w kawiarni Rozdroże, ulubionym lokalu Kisiela, gdzie "podsłuchów nie było, do domu blisko, a i nazwa adekwatna do charakteru odbywających się tam politycznych dysput".
Zyski Wałęsy
"Zmiany przyjdą na pewno, lecz nie wtedy, kiedy się na nie czeka" - te słowa Stefana Kisielewskiego jak ulał pasują do Lecha Wałęsy. 25 lat temu robotnik z gdańskiej stoczni wierzył, że strajk, któremu przewodzi, zmieni Polskę. Wtedy, w 1980 r., sądził, że komuna się kiedyś skończy. Na jej koniec czekał 10 lat. Po drodze były internowania, strajki, stan wojenny. - Na koniec strajku powiedziałem stoczniowcom, że się martwię - opowiadał Wałęsa podczas uroczystości wręczenia nagród. - Zdawałem sobie sprawę, że to zakończy się bezrobociem, zamknięciem zakładów, bo kapitalizm musi się tak rozpocząć. Nie kochałem i nie kocham kapitalizmu. Ale jeżeli wyłożył się komunizm, a trzeciej drogi nie było, to zostało nam jedno: gospodarka wolnorynkowa.
Piętnaście lat temu na łamach "Wprost" Stefan Kisielewski stwierdził, że "od dnia wyboru [na prezydenta] Wałęsa może raczej już tylko stracić", dodając, że to, ile straci, zależy wyłącznie od niego. Obecnie Wałęsa znowu zyskuje. Sprzeciwił się demagogii "psycholi z Radia Maryja", a ostatnio poparł w wyborach Donalda Tuska, kandydata głoszącego liberalne poglądy, czyli jedyne do przyjęcia przez Kisiela.
Bohater narodowy biznesu
"Gdy upadło powstanie, Wokulski wziął się do zarabiania pieniędzy. Powiodło mu się, lecz bohaterem narodowym nie został po dziś dzień. A szkoda" - pisał Kisiel. Ryszardowi Krauzemu zarabianie pieniędzy od dawna się udaje, a teraz może pracować na miano "bohatera narodowego". Jego najmłodsze dziecko - firma biotechnologiczna Bioton - wdziera się na światowe rynki medyczne. Polska insulina sprzedawana jest już na wszystkich kontynentach, a rejestracja w krajach "starej" unii jest tylko kwestią czasu. Już dziś Bioton ma fabrykę w Rosji, a jego inwestycjami zainteresowane są Chiny. - Jeden z moich kolegów wielokrotnie cytował mi słowa Kisiela: "Żeby Polska osiągnęła sukces, trzeba żeby jak najszybciej Polak nadwiślański zmienił się w Polaka międzynarodowego" - tłumaczył podczas rozdania Nagród Kisiela Ryszard Krauze. Odpierał też zarzuty części członków kapituły, że w ostatnich latach laureaci są ugrzecznieni. - O żadnym ugrzecznieniu nie może być mowy. Wręcz przeciwnie. Nagradzając mnie, kapituła doceniła inwestycję w polską naukę, a przecież wiązała się ona z ogromnym ryzykiem. Gdyby kapituła była ugrzeczniona, szukałaby laureata gdzie indziej - mówił Krauze.
Kto pyta, nie błądzi
Tomasz Lis, autor programu "Co z tą Polską?", zaszczycony był zwłaszcza tym, że Nagrodę Kisiela mógł odbierać w towarzystwie Lecha Wałęsy. - Od lat marzyłem o tej nagrodzie, ale podejrzewałem, że akurat w tym roku dostanie jej jest wyjątkowo mało prawdopodobne - zwierzał się podczas uroczystości Lis. - W Polsce modny jest dziś ofensywny styl dziennikarstwa. Tymczasem ja, troszeczkę tak jak Stefan Kisielewski, szukając odpowiedzi, staram się nie bać się poprzestać czasem jedynie na stawianiu pytań - dodawał. Tomasz Lis zamieszał w tym roku w polskiej polityce, gdy jednoznacznie nie odcinał się od spekulacji o ewentualnym starcie w wyborach prezydenckich. Ostatecznie zdecydował, że zostaje przy zadawaniu pytań.
Najlepsi z najlepszych
"Nagroda przyznawana przez >>Wprost<< jak zwykle honoruje ludzi o wyrazistej osobowości, o niezależnym myśleniu i znaczących osiągnięciach. Wyróżnialiście Państwo ludzi niepokornych, zdeterminowanych w swych działaniach, myślących o przyszłości Polski, o jej nowych perspektywach rozwojowych i o jej bardziej znaczącej pozycji w rodzinie państw europejskich" - napisał premier Kazimierz Marcinkiewicz w liście do Marka Króla, redaktora naczelnego "Wprost". Premier podkreślił, że w tegorocznej edycji Nagród Kisiela kapituła dokonała wyboru najlepszych z najlepszych.
Pierwsi laureatom gratulowali przewodzący kapitule Nagród Kisiela były premier Jan Krzysztof Bielecki, Jerzy Kisielewski, syn Stefana Kisielewskiego, i redaktor naczelny "Wprost" Marek Król. Do kawiarni Rozdroże licznie przybyli znani politycy, m.in. lider PO Jan Rokita z żoną Nelly, poseł PO Jarosław Wałęsa i senator platformy Robert Smoktunowicz. Ligę Polskich Rodzin reprezentowali Roman Giertych i wicemarszałek Sejmu Marek Kotlinowski, a PiS - poseł i wiceminister kultury Jarosław Sellin. Zjawili się były wicemarszałek Sejmu Tomasz Nałęcz z żoną Darią (szefową Archiwów Państwowych) oraz Jacek Socha, minister skarbu w rządzie Marka Belki. Pojawili się politycy Partii Demokratycznej z Janem Lityńskim i byłym wicemarszałkiem Sejmu Janem Królem. Laureatom gratulował też Szewach Weiss, były ambasador Izraela w Polsce. Biznes i finanse reprezentowali m.in. prezes Narodowego Banku Polskiego Leszek Balcerowicz, najbogatszy Polak Jan Kulczyk, współtwórca ITI Mariusz Walter, dyrektor zarządzający Banku Inwestycyjnego CA IB w Polsce Alicja Kornasiewicz, właścicielka holdingu handlowo-usługowego Anna Podniesińska oraz Cristiano Pinzauti. Obecni byli także przedstawiciele świata akademickiego, m.in. rektor Wyższej Szkoły Biznesu - National-Louis University w Nowym Sączu dr Krzysztof Pawłowski, rektor Polsko-Japońskiej Wyższej Szkoły Technik Komputerowych dr Jerzy Paweł Nowacki, fizyk prof. Łukasz Turski, profesorowie medycyny Lidia Brydak i Witold Rużyłło. Przybyli znani dziennikarze i ludzie mediów, m.in. były przewodniczący KRRiTV Juliusz Braun, Barbara Czajkowska, Jolanta Fajkowska, Joanna Racewicz, Bohdan Tomaszewski, Tomasz Wołek, Marcin Meller, Krzysztof Materna, Ernest Skalski, Karol Małcużyński. Wśród gości byli także znani aktorzy, m.in. Krzysztof Kowalewski, który odczytał fragmenty felietonu Stefana Kisielewskiego, oraz Cezary Pazura i Marek Frąckowiak. Zjawili się również laureaci nagród z lat poprzednich, m.in. Wiesław Uchański, Jerzy Grohman, Piotr Kuncewicz i Mieczysław Wilczek. Nie zabrakło też przedstawicieli sponsora Nagród Kisiela, czyli Poczty Polskiej.
"Nie wierz człowiekowi, który ci mówi, że głową muru nie przebijesz. Walenie głową w mur to czynność o dużym znaczeniu poznawczym: uzmysławia ona walącemu siłę muru" - pisał Stefan Kisielewski. Tegoroczni laureaci dowodzą, że w Polsce coraz rzadziej trzeba walić głową w mur, bo po prostu wystarczy ruszyć głową.
Szewach Weiss, były ambasador Izraela w Polsce |
---|
Trójka tegorocznych laureatów symbolizuje nową, demokratyczną Polskę. Wiele razy miałem możliwość spotkać się z laureatami i jestem pod wrażeniem ich wierności i oddania uczciwym stosunkom między Izraelem a Polską, między Żydami a Polakami. Lech Wałęsa jako prezydent RP miał odwagę wygłosić w Knesecie przemówienie będące znakiem zgody i pojednania między obu narodami. Ryszard Krauze poprzez swoje fundacje wiele robi dla polsko-żydowskiego zbliżenia: wspierając produkcje filmowe, wydawnictwa książkowe, a wreszcie badania naukowe. Z kolei Tomasz Lis zawsze uczciwie relacjonował najważniejsze dla Izraela sprawy i wydarzenia. |
Więcej możesz przeczytać w 50/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.