W obiegu jest kilka miliardów dolarów wyprodukowanych w Korei Północnej
"Superdolary" to fałszywki niemal idealne. Powstają na tym samym bawełnianym papierze co oryginały, tak samo szeleszczą, są tak samo zielone i tak samo brudzą. Produkuje się je identycznie jak w Amerykańskim Biurze Tłoczeń i Druku. Departament Skarbu USA nazywa je banknotem macierzystym: 14342. "Superdolary" spotykano niemal w każdym zakątku świata; bezustannie krążą w systemach bankowych. Niewykluczone, że wy też macie je w portfelach. "Superdolary" powstają w tajnym ośrodku wojskowym w miejscowości Pyongsong-si w Koreańskiej Republice Ludowo-Demokratycznej.
Irlandzki szlak
W listopadzie 1998 r. policja w Birmingham wpadła na trop północnoirlandzkich handlarzy fałszywymi dolarami. Podróbki były tak dobrej jakości, że detektywi postanowili obserwować działania szajki, by dotrzeć do producenta fałszywek. W ramach operacji pod kryptonimem "Mali" policjanci z Birmingham trafili na szlak międzynarodowych handlarzy najlepszymi podróbkami dolarów na świecie.
Szlak ten wiódł przez Dublin do Moskwy. To tam w superluksusowym hotelu Metropol kurierzy kupowali dolary. Jak wynikało z podsłuchanych rozmów, przy każdej operacji był obecny niejaki Sean. Sean był nieufny - wielokrotnie kazał kurierom czekać kilka dni na nawiązanie kontaktu. Bez jego obecności nie mogło dojść do żadnej transakcji. Wkrótce okazało się, że to właśnie Sean dowodzi pracą kurierów i stoi na czele operacji. Z rozmów kurierów wynikało, że tajemniczy Sean to Sean Garland, szef Partii Robotniczej, ekstremalnie lewicowego ugrupowania będącego politycznym skrzydłem Oficjalnej Irlandzkiej Armii Republikańskiej (w 1970 r. IRA podzieliła się na Tymczasową i Oficjalną; pierwsza domaga się zjednoczenia z Irlandią, druga - rewolucji socjalistycznej).
Wywiad amerykański już dwa lata przed rozpoczęciem śledztwa w Birmingham wiedział o zaangażowaniu Garlanda w rozprowadzanie fałszywych dolarów. Wiedziano też, że Garland przez lata zdobywał kontakty wśród organizacji komunistycznych i socjalistycznych na całym świecie. Jego działania interesowały także wywiad rosyjski. Kiedy w czerwcu 1999 r. Garland kolejny raz udał się do Moskwy, obserwował go gen. Władimir Uskow z oddziałów śledczych MSW. Okazało się, że Garland często odwiedzał ambasadę Korei Północnej. Moskiewska placówka jest jedną z największych koreańskich placówek dyplomatycznych. Niemal wszyscy dyplomaci Phenianu, przemierzając świat, podróżują przez Moskwę. Tam dostają instrukcje i pieniądze na dalszą działalność. W czerwcu ubiegłego roku dziennikarze programu BBC "Panorama" zdobyli dowody, że w czerwcu 1999 r., w tym samym czasie, kiedy w Moskwie był Garland, przebywali tam też kurierzy z Irlandii Północnej. Dalsze dochodzenie rozwiewało wszelkie wątpliwości - źródłem podróbek jest ambasada KRLD. W październiku tego roku Stany Zjednoczone oficjalnie oskarżyły Seana Garlanda o wprowadzanie do obiegu fałszywych banknotów o wartości miliona dolarów wyprodukowanych w KRLD. Sąd w USA domaga się ekstradycji Garlanda.
Zdestabilizować Amerykanów
Amerykańska Secret Service wpadła na ślad "superdolarów" w 1989 r. na Filipinach. Secret Service oprócz ochraniania prezydentów ma także chronić dolara. Na całym świecie jest rozlokowanych 17 biur agencji, które zajmują się wyłącznie tą działalnością. Pierwsze "superdolary" pojawiły się w bankach Azji. Były tak dobrze podrobione, że przez pewien czas agenci mieli wątpliwości, czy to rzeczywiście podróbki. Pierwsze hipotezy zakładały, że "superdolary" produkowane są w Libanie. Potem pojawił się ślad, że maszynę do produkcji fałszywek kupił szach Iranu, a produkcję na dobre rozwinęli irańscy rewolucjoniści. Dopiero dzięki zeznaniom północnokoreańskich uciekinierów i śledztwie prowadzonym w Wielkiej Brytanii okazało się, że za tą produkcją stoi Korea Północna. W połowie lat 70. Kim Ir Senowi udało się kupić w Szwajcarii maszynę Intagliocolor 8, taką samą, jakiej używa Amerykańskie Biuro Tłoczeń i Druku. Reporterzy BBC dotarli do uciekiniera, który pracował w tajnej fabryce "superdolarów" w miejscowości Pyongsong-si. "Mieliśmy najlepszych ludzi, najlepsze materiały, począwszy od farb, po papier. Kiedy uciekłem na południe i poszedłem do południowokoreańskiej agencji wywiadu, by pokazać, co produkowaliśmy, agenci wyśmiali mnie, twierdząc, że pokazuję im prawdziwe dolary" - opowiadał BBC północnokoreański uciekinier.
- Produkcja "superdolarów" miała służyć dwóm celom - mówi Raphael Perl, analityk przy Kongresie USA. - Przede wszystkim chodziło o to, by przeżyć i znaleźć fundusze na produkcję broni. Drugi cel był długookresowy. Zalewając świat fałszywkami, Korea Północna chciała kiedyś zdestabilizować tę walutę. - Kim Dzong Il jest zdeterminowany i by przetrwać, sprzeda wszystko wszystkim - dodaje Ted Galen Carpenter, wiceszef ośrodka studiów obronności i polityki zagranicznej w Cato Institute. - To dlatego jego program produkcji broni nuklearnej jest tak groźny.
Dyplomaci przemytnicy
Na razie trudno jest ocenić, ile "superdolarów" udało się Kimowi wprowadzić do obiegu. Amerykanie uspokajają, że nie jest ich wcale tak dużo - maksymalnie kilkaset milionów dolarów. Około 60 proc. dolarów jest w obrocie poza granicami USA, więc ta kwota może być kilkanaście razy większa. W 1998 r. rosyjski bank centralny podał, że w Rosji w obiegu są "superdolary" o wartości 4 mld USD. Dwa lata wcześniej Departament Skarbu wprowadził zmiany we wzorze banknotów. Eksperci są przekonani, że powodem były właśnie północnokoreańskie "superdolary". Nie pomogło to na długo, gdyż w obiegu szybko pojawiły się "nowe superdolary". Dziś planowane są kolejne zmiany. Tym razem Departament Skarbu chce zmienić również kolor dolara.
Seana Garlanda zaciekle broni Partia Robotnicza. Według ugrupowania, oskarżenia Amerykanów mają podtekst polityczny. Rząd w Ulsterze raczej nie ugnie się pod naciskami USA i nie dopuści do jego ekstradycji. Zorganizowana przez niego siatka jest jednak tylko jedną z wielu. Amerykanie zidentyfikowali już trzy banki azjatyckie podejrzane o pranie pieniędzy Kima. Jeden z nich to hongkoński oddział Banku Chin (BOC), w którym konta ma większość północnokoreańskich przedsiębiorstw sprzedających towary za granicę. "Superdolary" płyną też przez Seng Heng Bank, należący do miliardera Stanleya Ho, który prowadzi także kasyno w Phenianie, i Banco Delta Asia z Makau. Kontrolujący go Stanley Au, finansista, doradzający rządowi chińskiemu, jest jednocześnie deputowanym w Makau. Choć niedawno Amerykanom udało się skonfiskować 5 mln fałszywych dolarów, to właśnie dzięki pobłażliwości Chin proceder trwa nadal. Do przemytu i prania pieniędzy wykorzystywani są północnokoreańscy dyplomaci. Korpus dyplomatyczny nawet nie wie, że część pieniędzy, które otrzymuje z centrali, to fałszywki.
Zyski z podrabiania pieniędzy są przeznaczane na program nuklearny. Część z nich jest lokowana na szwajcarskich kontach północnokoreańskiej wierchuszki. Według Jaspera Beckera, dziennikarza specjalizującego się w sprawach Korei, wartość osobistej fortuny Kim Dzong Ila sięga 4 mld dolarów. Prawdopodobnie część swojej gotówki Kim wyprodukował sam, a przyjaciele KRLD w Europie i Azji pomogli mu te pieniądze wyprać.
Irlandzki szlak
W listopadzie 1998 r. policja w Birmingham wpadła na trop północnoirlandzkich handlarzy fałszywymi dolarami. Podróbki były tak dobrej jakości, że detektywi postanowili obserwować działania szajki, by dotrzeć do producenta fałszywek. W ramach operacji pod kryptonimem "Mali" policjanci z Birmingham trafili na szlak międzynarodowych handlarzy najlepszymi podróbkami dolarów na świecie.
Szlak ten wiódł przez Dublin do Moskwy. To tam w superluksusowym hotelu Metropol kurierzy kupowali dolary. Jak wynikało z podsłuchanych rozmów, przy każdej operacji był obecny niejaki Sean. Sean był nieufny - wielokrotnie kazał kurierom czekać kilka dni na nawiązanie kontaktu. Bez jego obecności nie mogło dojść do żadnej transakcji. Wkrótce okazało się, że to właśnie Sean dowodzi pracą kurierów i stoi na czele operacji. Z rozmów kurierów wynikało, że tajemniczy Sean to Sean Garland, szef Partii Robotniczej, ekstremalnie lewicowego ugrupowania będącego politycznym skrzydłem Oficjalnej Irlandzkiej Armii Republikańskiej (w 1970 r. IRA podzieliła się na Tymczasową i Oficjalną; pierwsza domaga się zjednoczenia z Irlandią, druga - rewolucji socjalistycznej).
Wywiad amerykański już dwa lata przed rozpoczęciem śledztwa w Birmingham wiedział o zaangażowaniu Garlanda w rozprowadzanie fałszywych dolarów. Wiedziano też, że Garland przez lata zdobywał kontakty wśród organizacji komunistycznych i socjalistycznych na całym świecie. Jego działania interesowały także wywiad rosyjski. Kiedy w czerwcu 1999 r. Garland kolejny raz udał się do Moskwy, obserwował go gen. Władimir Uskow z oddziałów śledczych MSW. Okazało się, że Garland często odwiedzał ambasadę Korei Północnej. Moskiewska placówka jest jedną z największych koreańskich placówek dyplomatycznych. Niemal wszyscy dyplomaci Phenianu, przemierzając świat, podróżują przez Moskwę. Tam dostają instrukcje i pieniądze na dalszą działalność. W czerwcu ubiegłego roku dziennikarze programu BBC "Panorama" zdobyli dowody, że w czerwcu 1999 r., w tym samym czasie, kiedy w Moskwie był Garland, przebywali tam też kurierzy z Irlandii Północnej. Dalsze dochodzenie rozwiewało wszelkie wątpliwości - źródłem podróbek jest ambasada KRLD. W październiku tego roku Stany Zjednoczone oficjalnie oskarżyły Seana Garlanda o wprowadzanie do obiegu fałszywych banknotów o wartości miliona dolarów wyprodukowanych w KRLD. Sąd w USA domaga się ekstradycji Garlanda.
Zdestabilizować Amerykanów
Amerykańska Secret Service wpadła na ślad "superdolarów" w 1989 r. na Filipinach. Secret Service oprócz ochraniania prezydentów ma także chronić dolara. Na całym świecie jest rozlokowanych 17 biur agencji, które zajmują się wyłącznie tą działalnością. Pierwsze "superdolary" pojawiły się w bankach Azji. Były tak dobrze podrobione, że przez pewien czas agenci mieli wątpliwości, czy to rzeczywiście podróbki. Pierwsze hipotezy zakładały, że "superdolary" produkowane są w Libanie. Potem pojawił się ślad, że maszynę do produkcji fałszywek kupił szach Iranu, a produkcję na dobre rozwinęli irańscy rewolucjoniści. Dopiero dzięki zeznaniom północnokoreańskich uciekinierów i śledztwie prowadzonym w Wielkiej Brytanii okazało się, że za tą produkcją stoi Korea Północna. W połowie lat 70. Kim Ir Senowi udało się kupić w Szwajcarii maszynę Intagliocolor 8, taką samą, jakiej używa Amerykańskie Biuro Tłoczeń i Druku. Reporterzy BBC dotarli do uciekiniera, który pracował w tajnej fabryce "superdolarów" w miejscowości Pyongsong-si. "Mieliśmy najlepszych ludzi, najlepsze materiały, począwszy od farb, po papier. Kiedy uciekłem na południe i poszedłem do południowokoreańskiej agencji wywiadu, by pokazać, co produkowaliśmy, agenci wyśmiali mnie, twierdząc, że pokazuję im prawdziwe dolary" - opowiadał BBC północnokoreański uciekinier.
- Produkcja "superdolarów" miała służyć dwóm celom - mówi Raphael Perl, analityk przy Kongresie USA. - Przede wszystkim chodziło o to, by przeżyć i znaleźć fundusze na produkcję broni. Drugi cel był długookresowy. Zalewając świat fałszywkami, Korea Północna chciała kiedyś zdestabilizować tę walutę. - Kim Dzong Il jest zdeterminowany i by przetrwać, sprzeda wszystko wszystkim - dodaje Ted Galen Carpenter, wiceszef ośrodka studiów obronności i polityki zagranicznej w Cato Institute. - To dlatego jego program produkcji broni nuklearnej jest tak groźny.
Dyplomaci przemytnicy
Na razie trudno jest ocenić, ile "superdolarów" udało się Kimowi wprowadzić do obiegu. Amerykanie uspokajają, że nie jest ich wcale tak dużo - maksymalnie kilkaset milionów dolarów. Około 60 proc. dolarów jest w obrocie poza granicami USA, więc ta kwota może być kilkanaście razy większa. W 1998 r. rosyjski bank centralny podał, że w Rosji w obiegu są "superdolary" o wartości 4 mld USD. Dwa lata wcześniej Departament Skarbu wprowadził zmiany we wzorze banknotów. Eksperci są przekonani, że powodem były właśnie północnokoreańskie "superdolary". Nie pomogło to na długo, gdyż w obiegu szybko pojawiły się "nowe superdolary". Dziś planowane są kolejne zmiany. Tym razem Departament Skarbu chce zmienić również kolor dolara.
Seana Garlanda zaciekle broni Partia Robotnicza. Według ugrupowania, oskarżenia Amerykanów mają podtekst polityczny. Rząd w Ulsterze raczej nie ugnie się pod naciskami USA i nie dopuści do jego ekstradycji. Zorganizowana przez niego siatka jest jednak tylko jedną z wielu. Amerykanie zidentyfikowali już trzy banki azjatyckie podejrzane o pranie pieniędzy Kima. Jeden z nich to hongkoński oddział Banku Chin (BOC), w którym konta ma większość północnokoreańskich przedsiębiorstw sprzedających towary za granicę. "Superdolary" płyną też przez Seng Heng Bank, należący do miliardera Stanleya Ho, który prowadzi także kasyno w Phenianie, i Banco Delta Asia z Makau. Kontrolujący go Stanley Au, finansista, doradzający rządowi chińskiemu, jest jednocześnie deputowanym w Makau. Choć niedawno Amerykanom udało się skonfiskować 5 mln fałszywych dolarów, to właśnie dzięki pobłażliwości Chin proceder trwa nadal. Do przemytu i prania pieniędzy wykorzystywani są północnokoreańscy dyplomaci. Korpus dyplomatyczny nawet nie wie, że część pieniędzy, które otrzymuje z centrali, to fałszywki.
Zyski z podrabiania pieniędzy są przeznaczane na program nuklearny. Część z nich jest lokowana na szwajcarskich kontach północnokoreańskiej wierchuszki. Według Jaspera Beckera, dziennikarza specjalizującego się w sprawach Korei, wartość osobistej fortuny Kim Dzong Ila sięga 4 mld dolarów. Prawdopodobnie część swojej gotówki Kim wyprodukował sam, a przyjaciele KRLD w Europie i Azji pomogli mu te pieniądze wyprać.
Więcej możesz przeczytać w 50/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.