Socjalizm jest to ustrój, w którym bohatersko pokonuje się trudności nieznane w żadnym innym ustroju – mawiał Stefan Kisielewski. Pod koniec lat 90. ubiegłego wieku straciliśmy epokową szansę: transformacji roli państwa w systemie emerytalnym. Teoretycznie ona się dokonała, bo powstały otwarte fundusze emerytalne. Jednak Polacy płacili przymusową składkę, a system emerytalny pozostał pod ścisłą kontrolą polityków. Z grubsza tak, jak to wymyślił Otto von Bismarck w XIX w., tylko że wtedy ludzie rzadko dożywali sędziwej starości, więc obciążenia finansowe były niewielkie.
Pod koniec XX w. usłyszeliśmy, że musimy płacić przymusowe składki emerytalne, bo inaczej zrobimy sobie krzywdę. Wszystko przehulamy i na stare lata pozostaniemy bez środków do życia. Dzisiaj nikt już nie ukrywa, że składkowy przymus emerytalny jest potrzebny, bo inaczej system się zawali. I w ten oto sposób posiadanie potomków stało się sprawą wagi państwowej. Teraz wszystkie dzieci są nasze, bo będą pracować na przyszłe emerytury. Ba! Nawet imigranci stali się nasi, dokładnie z tych samych powodów.
Polityka prorodzinna, jakkolwiek ją określimy, czy imigracyjna nakierowana na zaspokajanie potrzeb rynku pracy, to jedno. Jestem za wolnością, jeśli imigranci chcą pracować w Polsce, przestrzegając naszych praw etc. – świetnie. Przykład Ukraińców pokazuje, że jest to możliwe. Dyskusja o tym, co jest najlepsze dla rodzin z dziećmi – jak najbardziej, uwzględnijmy również prawa bezdzietnych. Szkoda tylko, że nieustannie wisi nad nami emerytalny miecz Damoklesa. W takich warunkach trudno się dyskutuje.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.