Nagłe trzęsienie ziemi w Korei Północej o sile przekraczającej 5 stopni w skali Richtera okazało się testem nuklearnym wykonanym przez reżim północnokoreański dla uczczenia święta narodowego. Może to być największy ładunek atomowy zdetonowany dotąd w Korei Północnej. Jego moc może wynosić od 10 do nawet 20 kiloton. To więcej niż miała bomba zrzucona w 1945 r. na Hiroszimę.
Kolejny już w tym roku test północnokoreański postawił na baczność Koreę Południową, która formalnie znajduje się od ponad 50 lat w stanie wojny z komunistyczną Północą. Poważnie zaniepokojeni są także Japończycy, których wody terytorialne regularnie ostrzeliwane są przez północnokoreańskie rakiety balistyczne, na razie na szczęście bez ładunków. Jednak reżimowa telewizja ogłosiła, że ostatni test był sprawdzianem zmodyfikowanej głowicy jądrowej przystosowanej do montowania na każdym typie rakiet produkowanych w Korei Północnej. Największe z nich mają zasięgkilku tysięcy kilometrów i wedle analityków są zdolne dotrzeć nie tylko do Japonii, ale nawet do wybrzeży Alaski.
Próbę atomową potępiły Chiny, które są jedynym sojusznikiem reżimu Kim Dzong Una. Pekin blokuje jednak wprowadzenie ostrzejszych sankcji wobec niego, obawiając się, że dociskanie śruby może się skończyć upadkiem Kima. J.M.
Jabłka a sprawa polska
Setki sadowników na poniedziałek 12 września zaplanowały sobie wyjazd do Warszawy, by demonstrować przed kancelarią premiera i Ministerstwem Rolnictwa. Jabłczany protest związany jest z niskimi cenami jabłek w skupie. Jak powiedział „Wprost” Mirosław Maliszewski, prezes Związku Sadowników RP, a zarazem poseł PSL, tegoroczne ceny skupu jabłek są o połowę niższe od ubiegłorocznych, i to mimo gorszych plonów. Dlaczego tak się dzieje? Z powodu embarga na handel z Rosją. Polscy producenci sprzedawali do Rosji milion ton jabłek i teraz nie mają gdzie ich upłynnić. W ubiegłym roku sadowników uratował interwencyjny skup jabłek. Państwo kupiło 300 tys. ton jabłek i rozdało je ubogiej ludności za darmo, a rolnikom zapłaciło rekompensatę. To dlatego powstało wrażenie, że mimo embarga sadownicy świetnie sobie poradzili. W tym roku skup interwencyjny wyniesie tylko 88 tys. ton. – To kropla w morzu potrzeb, a wielkie koncerny przetwórcze, wiedząc, że nie mamy gdzie upłynnić jabłek, narzucają nam absurdalnie niskie ceny – mówi Maliszewski. Dlatego sadownicy będą się domagali, aby Polska przychyliła się do zniesienia embarga na handel z Rosją nałożonego na ten kraj przez Unię Europejską po aneksji Krymu. – Polityka to jedno, a umowy handlowe drugie – mówi pragmatycznie poseł PSL. Prócz tego rolnicy będą się domagali, by rząd lub Unia Europejska skupili przynajmniej 300 tys. ton jabłek do biogazowni. – Nasze postulaty są racjonalne, a protest odbędzie się w sposób pokojowy. Nie będziemy niczego niszczyć ani wysypywać owoców, bo jeszcze byśmy dostali mandaty – mówi prezes Związku Sadowników RP. – Ale jeśli będzie trzeba, to pojedziemy demonstrować choćby do Brukseli. E.O.
Forum w sieci
Sprawdziliśmy, jak pisano o tegorocznym Forum Ekonomicznym w Krynicy. Według raportu SentiOne w dniach 4-9 września napisano o Krynicy 11 733 razy – na tę liczbę składają się wszystkie artykuły, wpisy i komentarze. Najwięcej było ich 7 września, głównie ze względu na nominację Viktora Orbána do tytułu Człowieka Roku. Dyskusja toczyła się głównie na Facebooku (38 proc. wszystkich wzmianek), portalach internetowych (31 proc.) oraz Twitterze (21 proc.). Najbardziej aktywną stroną na Facebooku był fanpage Prawa i Sprawiedliwości. W zestawieniu dotyczącym aktywności na Twitterze najlepszy wynik zanotowało konto tygodnika „Wprost”. KŚ
Mistrzowie e-commerce
Trwa konkurs dla przedsiębiorców zajmujących się e-handlem „Mistrzowie e-commerce” organizowany przez „Wprost”. Aby wziąć udział, wystarczy wypełnić ankietę i przesłać do 22 września na adres: [email protected]. Regulamin konkursu oraz ankieta znajdują się na stronie Wprost. pl w dziale Biznes i technologie. Udział w konkursie jest bezpłatny. Najlepsze przedsięwzięcia zostaną zaprezentowane na łamach „Wprost”. Wręczenie nagród odbędzie się 3 października podczas Gali Innowatory „Wprost”, której gościem honorowym będzie wicepremier Mateusz Morawiecki.
Kosmiczny Fredek
GDYBY FREDDIE MERCURY ŻYŁ, 5 WRZEŚNIA SKOŃCZYŁBY 70 LAT. Z tej okazji Międzynarodowa Unia Astronomiczna (IAU) i gitarzysta Queen Brian May wydali specjalne oświadczenie. Muzyk – który jest także doktorem astronomii oraz rektorem honorowym Uniwersytetu Johna Moore’a w Liverpoolu – poinformował, że jego zmarły kolega doczekał się własnej asteroidy.
To jest nowa asteroida?
Odkryto ją w 1991 r. Jej dokładna nazwa brzmi 17473 Freddiemercury. Znajduje się w głównym pasie asteroid, za orbitą Marsa i przed orbitą Jowisza. Ma około 3,5 km średnicy i odbija tylko około jedną trzecią światła, które na nią pada, jest to więc ciemny obiekt. To kropka światła, ale bardzo wyjątkowa kropka światła. Jestem pewny, że byłby bardzo szczęśliwy, gdyby to zobaczył.
Co cię fascynuje w asteroidach?
Samych asteroid nie darzę jakąś wielką miłością. Interesuje mnie za to zagrożenie, jakie za sobą niosą. Im więcej dowiadujemy się o wszechświecie, tym więcej odkrywamy obiektów, które w nim się znajdują i mogą w przyszłości uderzyć w Ziemię. Obecnie wiemy tylko o tych największych, których trajektorię jesteśmy w stanie na bieżąco monitorować. W przestrzeni kosmicznej znajduje się jednak bardzo dużo asteroidów o średnich rozmiarach, z których każdy może zmieść z powierzchni ziemi całe miasto, a nasz obecny sprzęt nie jest w stanie ich wykryć. Nie zdziwiłbym się, gdybyśmy nagle się dowiedzieli, że za kilka tygodni Buenos Aires przestanie istnieć, a my nie możemy nic na to poradzić. Fascynuje mnie ta gałąź nauki, bo daje możliwość działania w takich ekstremalnych sytuacjach i szansę, by się obronić.
Od kiedy byłeś dzieckiem, martwiłeś się o to, że asteroida uderzy w ziemię?
Oczywiście, że nie. Gdy byłem mały, fascynowały mnie gwiazdy. Chciałem wiedzieć, czym dokładnie są, skąd się wzięły i jak wyglądają. Pamiętam, że błagałem moich rodziców, bym mógł w nocy oglądać program „Niebo nocą” prowadzony przez Patricka Moore’a, obecnie ikonę brytyjskiej astrologii. Z dumą mogę powiedzieć, że w późniejszych latach stał się mi bliski niczym wujek.
Myślałeś może, by za pomocą muzyki popularyzować wiedzę o astronomii?
Pracuję właśnie nad materiałem, który ma spełniać ten cel. Podczas mojej obecnej trasy koncertowej przygotowywałem prezentację, którą chcę przedstawić na konferencji „Starmus” na Teneryfie, która dotyczy astronomii i muzyki. Będzie to połączenie stereoskopowych obrazów astronomicznych obiektów i muzyki. Całość poprowadzi Garik Israelian, a utwory będą poświęcone Stephenowi Hawkingowi. To tylko jedna z inicjatyw, w którą jestem zaangażowany. Gdy nie koncertuję, bardzo często jeżdżę po szkołach, uczelniach czy na sympozja, gdzie w najprostszych słowach opowiadam o kosmosie. Z zadowoleniem widzę, że ludzie chcą tego słuchać. Zadają nawet pytania o astronomię, a nie o Freddiego czy Queen. Bardzo mnie to cieszy, bo pomimo tytułu naukowego wciąż myślę o sobie jako o amatorze. Jeśli w ten sposób mogę się jakoś przysłużyć popularyzowaniu tej gałęzi nauki, to jestem spełniony.
ROZMAWIAŁ DAWID MUSZYŃSKI
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.