W rządzie od dawna się mówi, że gdyby nie dobre kontakty ministra zdrowia z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim, to nie utrzymałby on długo stanowiska. W czasie swojego urzędowania zaliczył sporo wpadek, w tym tę najgłośniejszą ze strajkiem pielęgniarek z Centrum Zdrowia Dziecka, na który przez kilka dni nie reagował, a pielęgniarkom zarzucał, że chodzi im tylko o kasę. Posłowie PiS mają do niego pretensje, że pozwala, aby w jego resorcie szarogęsiło się się lobby lekarsko-farmaceutyczne. Że problemy pielęgniarek i pacjentów są spychane na dalszy plan. Ostatnio w ministerstwie doszło nawet do roszad personalnych związanych z tymi zarzutami. Minister zadziwił wszystkich, twierdząc, że zagrożenie dla zdrowia związane ze smogiem jest teoretyczne, bo znacznie bardziej szkodzi styl życia, jaki preferują Polacy, czyli palenie papierosów. Ale największe pretensje są do reformy, którą zaprojektował minister Radziwiłł, dotyczącej sieci szpitali finansowanych z budżetu. Zdaniem znawców tematu niczego ona nie poprawi w służbie zdrowia, za to zagwarantuje chaos. – W kontekście strategii wyborczej to jest co najmniej zaskakujące posunięcie – mówi ironicznie Marek Balicki, polityk lewicy. – Rząd rusza z rewolucyjną zmianą w drugiej połowie kadencji, a przecież nikt nie wie, co z niej wyniknie. Była już jedna formacja, która przegrała wybory z powodu m.in. reformy służby zdrowia, czyli AWS, a PiS najwyraźniej zamierza pójść tą samą drogą.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.