Co tak panią chwyciło za serce w książce Olgi Tokarczuk „Prowadź swój pług przez kości umarłych”, że postanowiła zrealizować jej adaptację?
Nie wiem tak dokładnie, czym ta książka mnie urzekła. Może tym, że jest jedyną powieścią Olgi, która nadaje się na adaptację, a ja jestem od początku jej fanką. Po lekturze zdałam sobie również sprawę z tego, że jej bohaterka jest mi bardzo bliska. Ale to nie ja wpadłam na pomysł zrealizowania tej produkcji. Z propozycją współpracy zwróciła się do mnie moja znajoma z Berlina, Dorota Paciarelli, która już prowadziła z Olgą zaawansowane rozmowy. Porwaliśmy się trochę z motyką na słońce, wierząc, że uda nam się szybko napisać do tego odpowiedni scenariusz. Zakładaliśmy, że zrobimy to w kilka miesięcy, a w rezultacie zajęło to dwa lata.
Ale wciąż nie dostałem odpowiedzi, dlaczego akurat ten tytuł pani wybrała?
Szukałam pomysłu na swój kolejny polski film, w którym odbijałaby się jakaś głębsza prawda o tym, gdzie jesteśmy. Dlatego adaptację „Prowadź swój pług przez kości umarłych” potraktowałam jako wyzwanie. Zależało mi, by zrobić film, który nie byłby prostym dramatem psychologicznym i nie mieściłby się w oczywistych gatunkach. Każdy widz znajdzie w nim coś innego. Jedni odbiorą go jako kryminał, inni jako protest w sprawie bestialskiego zabijania zwierząt dla sportu, a jeszcze inni zobaczą w nim portret ciężkiego życia starszej kobiety ignorowanej przez otoczenie.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.