Francja płonie, Le Pen wygrywa
Zaczęło się od zwyrodniałych policjantów, którzy zgwałcili pałką czarnoskórego chłopaka z przedmieścia Paryża. W reakcji na tę zbrodnię na ulice wyszły tysiące młodych Francuzów arabskiego i afrykańskiego pochodzenia, paląc samochody i demolując sklepy na przedmieściach. Policja od tygodnia jest bezradna wobec gradu kamieni i koktajli Mołotowa. Zamieszki ogarnęły już 20 dzielnic wokół stolicy, a także inne duże skupiska imigrantów w Nantes, Lille, Rouen. Media nie poświęcają tej rewolcie imigranckiej biedoty wiele miejsca, bo po pierwsze trzeba by przyznać, że Francja jest podszyta głębokim rasizmem. Poza tym wyszłoby na jaw, że getta poza jakąkolwiek kontrolą organów porządkowych są faktem. Ukaranie policjantów nic już nie da. Francja płonie i jest to dokładnie to, czego trzeba liderce Frontu Narodowego Marine Le Pen, żeby zostać prezydentem Francji. Być może już w pierwszej turze.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.