DR MATEUSZ GRZESIAK
Najpotężniejszy jest ten, kto panuje nad sobą – mawiał Seneka. Czy ten rzymski filozof sprawdziłby się dziś jako lider? Sama filozofia może nie wystarczyć, wymagania są bowiem większe – trzeba jeszcze porywać charyzmą, motywować, organizować, umieć się zmieniać i komunikować, by być przykładem do naśladowania. I wygrywać wybory. A na takiego przywódcę, biorąc pod uwagę sondaże, wygląda kanadyjski premier Justin Trudeau. Jest o nim głośno od dwóch lat. Dlaczego? Czy Trudeau jest przykładem nowoczesnego przywództwa z krwi i kości, czy też dowodem na to, że ludzi zdobywa się dobrze zbudowaną marką osobistą, pod którą nie brak merytorycznej zawartości? Oto próba analizy wybranych cech jego modelu przywództwa. Po pierwsze, Trudeau jest postacią wielowymiarową. Zanim w 2015 r. został premierem Kanady, był bokserem, aktorem oraz nauczycielem francuskiego i matematyki. Jest przystojny i cieszy się powodzeniem u kobiet. Nie stroni ani od pokazywania swojej rodziny, ani od chwalenia się pozycjami jogi robionymi w gabinecie. Robi sobie selfie z nastolatkami i zaprasza przywódców innych państw na wspólne biegi. Po drugie, jest popularny w świecie realnym oraz w internecie. 72,8 proc. Kanadyjczyków uważa, że Justin Trudeau reprezentuje cechy dobrego politycznego lidera (Nanos Research Group, 2016). Na Twitterze obserwuje go 3,44 mln użytkowników, a na Facebooku – 5,3 mln. Digitalizacja objęła więc nie tylko zawieranie znajomości czy robienie zakupów, ale także przywództwo i politykę.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.