Pierwsi ruszyli na pomoc mieszkańcy Lotynia. Kiedy w nocy burza ucichła, zebrali się w centralnym punkcie wsi. Co się działo, wiemy z relacji naczelnika harcerzy ZHR Roberta Kowalskiego zamieszczonej na stronie ZHR. Chociaż wichura we wsi pozrywała dachy, poprzewracała drzewa na domy, płoty i samochody, 12 osób wyruszyło w ciemności w to, co przed burzą było lasem, a teraz stało się rumowiskiem. Przez dwie godziny przedzierali się przez powalone drzewa do oddalonego o trzy kilometry obozu harcerskiego w Suszku. Dotarli o pierwszej. Ani karetki, ani wozy strażackie, ani nawet samochody terenowe w ciągu najbliższych godzin nie miały szansy tam się dostać. Dla przerażonych, zmarzniętych i poranionych harcerzy byli więc jedynym ratunkiem. „Po dwóch godzinach czekania w ciemności i chłodzie harcerze dostają coś najważniejszego – otuchę i nadzieję, że ktoś się nimi interesuje” – pisze harcmistrz Kowalski. Obóz zniknął pod drzewami. Przy pomocy mieszkańców Lotynia można było przeczesać teren. Okazało się, że dwie harcerki nie żyją, 34 harcerzy zostało rannych. W sumie w nawałnicy, która przeszła nad Pomorzem, zginęło pięć osób. Tysiące domów zostało zniszczonych, na dziesiątkach tysięcy hektarów leżą połamane drzewa. Ponad 100 tys. ludzi zostało pozbawionych prądu, wielu jeszcze przez kilka dni było odciętych od świata. Gdyby nie wzajemna pomoc ludzi, którzy, jak mieszkańcy Lotynia, ruszyli innym na ratunek, skutki tej tragedii byłyby jeszcze gorsze. Bez zaangażowania mieszkańców, sąsiadów, lokalnych firm, samorządów i ludzi z innych miast straż pożarna miałaby małe szanse na sprawne usuwanie zwalisk, brakowałoby pił, ubrań, woderów, kasków, butelek z wodą, chleba i wielu innych niezbędnych rzeczy. To, co wydarzyło się na Pomorzu po wichurze 11 sierpnia, pokazało moc społecznego zaangażowania ludzi i jednoczesną słabość państwa wtedy, gdy jest ono swoim obywatelom najbardziej potrzebne.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.