Wybory samorządowe utwierdziły co prawda podział na Polskę A i B, ale na szczęście mamy trwałą, skonsolidowaną i nader atrakcyjną – by nie powiedzieć egzotyczną – Polskę K.
Ostatni tydzień był w tej Polsce niezwykle aktywny. Najpierw biskup Nycz otrzymał insygnia kardynalskie w Watykanie, czemu jak zwykle towarzyszyła duża delegacja parlamentarzystów. W Polsce, kraju wyznaniowym, wyjazdy do Watykanu na koszt podatników są rodzajem politycznej inicjacji. O jej przebiegu najwięcej wie zapewne ambasador Hanna Suchocka, która takimi grupami zajmuje się od lat. A to niemało pracy, bo politycy przystępujący do watykańskiej inicjacji nie tylko modlą się i marzą o spotkaniu z papieżem, ale również okupują hotele, jedzą, zwiedzają i popijają. Za nasze pieniądze. Ciekawa jestem, czy choć jedna osoba spośród politycznego establishmentu zapłaciła za taką inicjacyjną podróż z własnej kieszeni. No bo przecież Polska, mimo, że „K", ma wpisaną w konstytucję neutralność światopoglądową.
Niedziela była świętem jeszcze ważniejszym niż sobota. Ważniejszym niż wybory samorządowe. W Świebodzinie „udostępniono" do adoracji największy na świecie pomnik Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata. Wiadomo, że królem Wszechświata uczynił Jezusa lokalny prałat Sylwester Zawadzki, choć nie wiadomo, co na to poseł Górski (obecnie w klubie Joanny Kluzik), który chciał, by Jezus był raczej królem Polski. No i co na to judaiści, buddyści, hinduiści i muzułmanie, którzy ten wszechświat też zamieszkują i niekoniecznie godzą się na Jezusowe wszechpanowanie.
Jezus jest gigantyczny, unosi się nad miastem niczym Miś z filmu Barei, wzrok ma utkwiony w pobliskim sklepie Tesco, a w nocy świeci się jak latarnia, która zagubionym na podziurawionych, zatłoczonych i nieoświetlonych przygranicznych drogach cudzoziemcom pokazuje, że są w Polsce K. Radni Świebodzina zastanawiali się, czy nie wydać pieniędzy raczej na hospicjum niż na Jezusa, ale prałat przekonał wszystkich, że Jezus to dobra inwestycja nie tylko duchowa, ale i turystyczna. Co prawda Świebodzin nie jest jeszcze jak Rio, ale wkrótce będzie. Miasto zostanie poszerzone o 600 hektarów, a nad nim zbuduje się kolejkę gondolową, z której będzie można podziwiać oczy Króla Wszechświata. Satysfakcja gwarantowana.
We wtorek wszechświatem wstrząsnął news, że Watykan „drgnął" w sprawie prezerwatyw. Prasa niemiecka ujawniła fragmenty wywiadu z Benedyktem XVI, który dał zielone światło na używanie prezerwatywy przeciwdziałającej HIV/AIDS w szczególnych przypadkach. To maleńkie zielone światło to jak ogromny wyłom w odwiecznym prawie naturalnym ustanowionym przez Boga, który nigdy nie znosił prezerwatyw. Benedykt ulitował się nad chorymi i zezwolił im na korzystanie w pojedynczych przypadkach z podwójnych gejowskich kondomów. Rozumiem, że chodzi o obronę kleru przed nim samym.
Jednocześnie gazety podały rewelacyjną i naprawdę optymistyczną wieść, że nasz kraj nie tylko jest kopalnią egzorcystów, ale także demonologiczny rynek pracy podlega profesjonalizacji i perfekcjonizacji. Każda diecezja ma co najmniej jednego egzorcystę (łódzka aż czterech) i pod względem liczby wydanych dyplomów i skuteczności w wyganianiu diabła należymy do światowej czołówki (obok Włoch). Nic więc dziwnego, że Polska systematycznie organizuje międzynarodowe kongresy egzorcystów, na których można wysłuchać demonologicznych wykładów o Antychryście oraz wampiryzmie. Mówi się tam też o skuteczności metod wypędzania diabła, rozważa formy jego inkorporacji oraz szczególnej przemyślności. Okazuje się, że obecność szatana w polskich duszach jest wprost proporcjonalna do ilości oglądanej pornografii i siły pokusy odejścia od katolicyzmu. Szatan uwielbia nachodzić na przykład tych, którzy oddają się medytacjom buddyjskim. Lubuje się też w wegetarianach i małych dziewczynkach. Gdy tylko jakaś dziewczynka wykazuje siłę trzech mężczyzn, to znaczy, że zamieszkał w niej szatan – mówi egzorcysta z Łowicza, który dziewczynkę z męskiej siły uleczył. Osobiście wydaje mi się, że gdy dziewczynka jest silna lub gdy na przykład startuje w wyborach samorządowych, to raczej jest czarownicą, ale – na jedno wychodzi – i tak potrzebuje pomocy.
Polska K natomiast pomocy nie potrzebuje. Rośnie w siłę i żyje barwnie i dostatnio.
¹Katolickiej
Niedziela była świętem jeszcze ważniejszym niż sobota. Ważniejszym niż wybory samorządowe. W Świebodzinie „udostępniono" do adoracji największy na świecie pomnik Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata. Wiadomo, że królem Wszechświata uczynił Jezusa lokalny prałat Sylwester Zawadzki, choć nie wiadomo, co na to poseł Górski (obecnie w klubie Joanny Kluzik), który chciał, by Jezus był raczej królem Polski. No i co na to judaiści, buddyści, hinduiści i muzułmanie, którzy ten wszechświat też zamieszkują i niekoniecznie godzą się na Jezusowe wszechpanowanie.
Jezus jest gigantyczny, unosi się nad miastem niczym Miś z filmu Barei, wzrok ma utkwiony w pobliskim sklepie Tesco, a w nocy świeci się jak latarnia, która zagubionym na podziurawionych, zatłoczonych i nieoświetlonych przygranicznych drogach cudzoziemcom pokazuje, że są w Polsce K. Radni Świebodzina zastanawiali się, czy nie wydać pieniędzy raczej na hospicjum niż na Jezusa, ale prałat przekonał wszystkich, że Jezus to dobra inwestycja nie tylko duchowa, ale i turystyczna. Co prawda Świebodzin nie jest jeszcze jak Rio, ale wkrótce będzie. Miasto zostanie poszerzone o 600 hektarów, a nad nim zbuduje się kolejkę gondolową, z której będzie można podziwiać oczy Króla Wszechświata. Satysfakcja gwarantowana.
We wtorek wszechświatem wstrząsnął news, że Watykan „drgnął" w sprawie prezerwatyw. Prasa niemiecka ujawniła fragmenty wywiadu z Benedyktem XVI, który dał zielone światło na używanie prezerwatywy przeciwdziałającej HIV/AIDS w szczególnych przypadkach. To maleńkie zielone światło to jak ogromny wyłom w odwiecznym prawie naturalnym ustanowionym przez Boga, który nigdy nie znosił prezerwatyw. Benedykt ulitował się nad chorymi i zezwolił im na korzystanie w pojedynczych przypadkach z podwójnych gejowskich kondomów. Rozumiem, że chodzi o obronę kleru przed nim samym.
Jednocześnie gazety podały rewelacyjną i naprawdę optymistyczną wieść, że nasz kraj nie tylko jest kopalnią egzorcystów, ale także demonologiczny rynek pracy podlega profesjonalizacji i perfekcjonizacji. Każda diecezja ma co najmniej jednego egzorcystę (łódzka aż czterech) i pod względem liczby wydanych dyplomów i skuteczności w wyganianiu diabła należymy do światowej czołówki (obok Włoch). Nic więc dziwnego, że Polska systematycznie organizuje międzynarodowe kongresy egzorcystów, na których można wysłuchać demonologicznych wykładów o Antychryście oraz wampiryzmie. Mówi się tam też o skuteczności metod wypędzania diabła, rozważa formy jego inkorporacji oraz szczególnej przemyślności. Okazuje się, że obecność szatana w polskich duszach jest wprost proporcjonalna do ilości oglądanej pornografii i siły pokusy odejścia od katolicyzmu. Szatan uwielbia nachodzić na przykład tych, którzy oddają się medytacjom buddyjskim. Lubuje się też w wegetarianach i małych dziewczynkach. Gdy tylko jakaś dziewczynka wykazuje siłę trzech mężczyzn, to znaczy, że zamieszkał w niej szatan – mówi egzorcysta z Łowicza, który dziewczynkę z męskiej siły uleczył. Osobiście wydaje mi się, że gdy dziewczynka jest silna lub gdy na przykład startuje w wyborach samorządowych, to raczej jest czarownicą, ale – na jedno wychodzi – i tak potrzebuje pomocy.
Polska K natomiast pomocy nie potrzebuje. Rośnie w siłę i żyje barwnie i dostatnio.
¹Katolickiej
Więcej możesz przeczytać w 49/2010 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.