Polska prowincja nie czekała, aż papież oficjalnie zezwoli na używanie prezerwatyw. Na wsiach kupić prezerwatywę to nadal spory wstyd, ale zawsze można skoczyć do dyskontu albo na stację benzynową. A jak klient z dziwnym uśmiechem przychodzi i mówi: „Poproszę dwie paczki”, to sprzedawca od razu wie, o co chodzi.
W mazowieckich Łęczeszycach, na południowy zachód od Grójca, niedawne słowa papieża Benedykta XVI, że w „pojedynczych usprawiedliwionych przypadkach" można stosować prezerwatywę, nie wywołały wielkiego wrażenia. Kiedy publicyści triumfowali, że Kościół otwiera się na ludzi, mieszkańcy wzruszali tylko ramionami. – To jak przyzwolenie na wypicie mleka z kawy z mlekiem – mówi Piotr, który wpadł do miejscowego baru Has na hamburgera i grzane piwo. – Papieskie słowa niewiele zmienią. Kto chce, prezerwatywy używa, nawet jak jest katolikiem. A przecież każdy jest, choć nie każdy chodzi co tydzień do kościoła.
Więcej możesz przeczytać w 49/2010 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.