Biuro księcia Williama wrze od przygotowań do zaplanowanej na kwiecień podróży do Australii i Nowej Zelandii. To pierwsza oficjalna wizyta, którą wnuk królowej Elżbiety II złoży wraz z najbliższą rodziną: z księżną Catherine i małym księciem Jerzym. Będzie im towarzyszyć świta oficjeli i pomocników, w tym niedawno zatrudniona hiszpańska niania. William cieszy się na antypodach wyjątkową popularnością. Kiedy był tam cztery lata temu, prasa z przejęciem opisywała jego przerażenie na widok zniszczeń spowodowanych przez pożary w okolicach Melbourne. Bezdomną kobietę, która w rozmowie zapomniała zwracać się do niego pełnym tytułem, uspokoił, że może do niego mówić po imieniu. Bo książę to „normalny młody człowiek, który nie daje się pętać konwenansom” – przekonują przychylne dworowi publikacje. W jego pozycji społecznej nie ma rzecz jasna nic normalnego: czy mu się to podoba, czy nie, jest członkiem rodziny królewskiej. Ale jako pierwszy w klanie Windsorów potrafi umiejętnie zarządzać własnym wizerunkiem i manipulować nim stosownie do swoich potrzeb. W stale toczącej się potyczce z patrzącymi mu na ręce mediami to on rozdaje karty.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.