Wpołowie marca natrafiłem na mapę UE, na której Polska pojawiła się ponownie na zielono. Tym razem nie jest to kolor nadziei, lecz hańby. Z mapy wynika, że w naszym kraju jest najniższa w Unii kwota zarobków wolnych od podatku. Sporządzając doroczne PiT-y możemy nie zapłacić podatku tylko do kwoty 3091 zł, natomiast Niemcy mają ten próg na poziomie 34 tys. zł, Anglicy 48 tys., Hiszpanie 74 tys., a bankrutujący od trzech sezonów Grecy 21 tys. zł. Po co te odliczenia podatkowe? Światli liberałowie, którzy byli ojcami założycielami Unii, jak i prawdziwej swobody gospodarowania ponad granicami, uznali, że obywatelom należą się kwoty wolne od podatku, które byłyby z grubsza odpowiednikiem minimum socjalnego. A więc miały to być sumy umożliwiające przeżycie kolejnego roku we w miarę znośnych warunkach. Uznano, że dla tych obywateli nie mają zastosowania progi podatkowe określające, jaką część zarobków każda osoba powinna oddać państwu. Te progi plus ogromne świadczenia sprawiają, że życie w liberalnej Europie stało się jak nigdy przedtem przyjemne, nie tylko dla bogaczy, ale także dla ludzi niezbyt uposażonych.
BŁOGOSŁAWIONA RĘKA RYNKU
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.