Łamie stereotypy. Jest zakonnicą i ma pięcioro dzieci. Nie urodziła ich, stworzyła im rodzinę zastępczą, ale jest dla nich jak matka. Zaprasza do domu tych, przed którymi inni uciekają – brudnych, śmierdzących, głodnych. Kieruje do kąpieli, daje czyste ubranie i siada z nimi do stołu. Nosi habit, a mówi „wkurwić się”, „dostać wpierdol” nie tylko w luźnej rozmowie, ale także w wywiadach prasowych. Odpala papierosa od papierosa. Potrafi opieprzyć, jak to sama nazywa, bywa surowa dla współpracowników, szorstka dla dziennikarzy, którzy trochę się jej boją, twarda wobec urzędników. A jednocześnie otwiera swoje domy nawet dla recydywistów i prostytutek, bo ewangelia mówi, że głodnych należy nakarmić. Inna sprawa, komu pozwoli zostać na dłużej. W domach Wspólnoty Chleb Życia, której siostra Chmielewska jest przełożoną, nie ma przyzwolenia na przemoc żadnego rodzaju, fizyczną ani psychiczną. Kto ją stosuje, ten wylatuje. Podobnie jak za picie, tyle że za przemoc bezpowrotnie. Bo choć siostra potrafi zakląć, a biedacy mają za sobą trudne historie, w domu ma panować miłość i poczucie bezpieczeństwa. Nosi habit, a opowiada publicznie, że kobieta musi się czasami rozwieść, żeby ratować siebie i dziecko. Wie – bo przyjmuje je w swoich domach – że wiele z ofiar przemocy domowej mogłoby zginąć, gdyby zostały z mężami. Czy ktokolwiek ma prawo je do tego namawiać? Dlatego choć z reguły nie popiera rozwodów, na pierwszym planie przed regułą stawia człowieka i jego życie. Chociaż zajmuje się pomaganiem, krytykuje program 500 plus.
Uważa, że nie należy się bogatym. Choć jest wrażliwa na cierpienie, jest też przeciwna in vitro, bo nie można nikogo uszczęśliwiać cudzym kosztem, w tym przypadku kosztem życia, które powstaje z zarodków. Krytykuje Kościół za klerykalizm, czyli stan, w którym księża mają w parafiach władzę, a kontakt wiernych z Kościołem ogranicza się do godzinnej konsumpcji wiary w niedzielę. „Nie głosi się, że jesteśmy wspólnotą, że jesteśmy za siebie współodpowiedzialni. Tego się w ogóle w kościołach nie słyszy” – mówi w wydanym właśnie wywiadzie rzece „Sposób na cholernie szczęśliwe życie”, który przeprowadzili z nią Błażej Strzelczyk i Piotr Żyłka. Na swoim blogu i w książce napisała, że marzy jej się Polska fundamentalnie katolicka, czyli taka, w której każdy człowiek będzie traktowany z szacunkiem przez innych, bo tego uczy katechizm. „Polska, w której wspólne dobro jest dzielone uczciwie. W której dzieci, starzy, chorzy i niepełnosprawni mają pierwszeństwo. […] Polska, w której obcy nie jest obcy, a wszyscy się do siebie uśmiechają (nawet kierowcy), bo nikt się nikogo nie boi. […] W której posuwamy się na ławce, żeby zrobić miejsce przybyszowi, i odziewamy nagiego, i karmimy głodnego, nie pytając o rasę czy wyznanie lub jego brak. Bo to człowiek, Chrystus cierpiący”.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.