Bridget myśli, że wszystko jest w porządku. W pracy jest nową, ulepszoną wersją siebie, rozdaje polecenia z taką sprawnością, jakby grała w jakimś serialu politycznym. Myślimy, że się ogarnęła, ale to nie trwa długo. Równowagę w pracy niszczy jej życie prywatne, jak u nas wszystkich zresztą” – komentuje reżyserka „Bridget Jones 3” Sharon Maguire. Zna Bridget jak mało kto, w końcu pierwszy film o singielce z Londynu zrobiła 15 lat temu. Największą atrakcją nowego filmu o przygodach fajtłapowatej Angielki stanowi pytanie, kto jest ojcem jej dziecka – znany z pierwszych dwóch książek i filmów nieco nadęty Mark Darcy (oczywiście Colin Firth) czy przystojny Amerykanin Jack (w tej roli znany z serialu „Chirurdzy” Patrick Dempsey)? Panna Jones jest co prawda starsza, ale tylko pozornie mądrzejsza. Ma teraz 43 lata, piastuje wysokie stanowisko w telewizji, dzięki morderczym treningom zeszczuplała, stać ją na lepsze ubrania. Cały czas może liczyć na swoją miejską „rodzinę”: Jude, Shazzer i Toma. „Naprawdę nie wiem, jak sobie ściągasz na głowę te wszystkie zwroty akcji” – komentuje jej przygody Shazzer. Na tym nie koniec – na ekranie zobaczymy jeszcze, jak Bridget próbuje wybrnąć z niezręcznej sytuacji, nie urażając żadnego z potencjalnych ojców dziecka, przez co pakuje się w jeszcze głębsze, towarzyskie bagno. Wraca też nieoceniona mama Jones, która podejrzewa, że skoro córka nie wie, z kim zaszła w ciążę, to pewnie brała udział w trójkącie. W październiku wyjdzie czwarta część „Dzienników…”; z pierwszych zapowiedzi wynika, że opowie o tym samym okresie życia bohaterki, co film. Wszystko wspaniale, pytanie tylko, co nowego stworzona przez brytyjską pisarkę Helen Fielding Bridget Jones ma nam do powiedzenia?
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.