RYSZARD CZARNECKI
Ostatnia debata w Parlamencie Europejskim w Strasburgu na temat bezpieczeństwa na Starym Kontynencie w jakiejś mierze była kopią wcześniejszych, toczonych i tutaj, w „rodzinnej Europie”, i w Ameryce. Szeroko rozumiana prawica woli gwarantować swoim krajom i obywatelom więcej bezpieczeństwa, nawet kosztem – w pewnej mierze – wolności. Z kolei szeroko rozumiana lewica wybiera wolność, nie zważając nieraz do końca na bezpieczeństwo. A obywatele? W ostatnim czasie szczególnie chcą mieć przede wszystkim poczucie ochrony swojego życia i zdrowia. Racjonalnie uważają, że jak już przeżyją, to wolność sobie wywalczą. Cóż, obywatele mają często więcej instynktu samozachowawczego niż politycy. Skądinąd zabawne, gdy w europarlamentarnej debacie o bezpieczeństwie wstaje posłanka – niegdyś z politycznego marginesu, a dziś już, a jakże, w mainstreamie – i odmawia prawa do udziału w tej debacie na temat polityki obronnej i bezpieczeństwa pewnemu politykowi, ponieważ według owej damy nie jest on dostatecznym obrońcą praw człowieka.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.