Większość dzieł tego gatunku powstała w zamierzchłej przeszłości i są niezwykle stereotypowo-jednostronne. Nie mówię o sposobie śpiewania, ale o treści. To zazwyczaj męski punkt widzenia, kobiety odgrywają jedynie role biednych, porzuconych lub śmiertelnie zakochanych. W poprzednim sezonie w Royal Opera House w Londynie widziałam „Łucję z Lammermooru” w reżyserii Katie Mitchell. To było coś innego, awangardowego i niezwykle feministycznego. Po raz pierwszy w operze widziałam scenę gwałtu i śpiewaczkę wijącą się na łóżku we krwi.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.