Dotychczasowe prace nad nową ustawą o biegłych rewidentach wskazują, że Polska chce wprowadzić najbardziej rygorystyczne zasady w całej Unii Europejskiej dla działania firm audytorskich. To nielogiczne. Polska ma dobre tradycje w działania rynku audytorskiego i żadnego skandalu finansowego z udziałem biegłych rewidentów. To tak jakbyśmy budowali więzienia, nie mając przestępców.
Jak ocenia Pan proponowane zmiany w ustawie o biegłych rewidentach?
To zależy o jakiej wersji ustawy mówimy, bo kolejnych wersji ustawy było już kilka. To co mnie martwi to fakt, że im dalej w las, tym gorzej. Zanika bowiem pierwotny cel ustawy, który miał prowadzić do wzmocnienia rynku usług biegłych rewidentów i poprawy jakości świadczonych usług. Teraz zaczyna się poboczna dyskusja – być może jest to efekt dotychczasowej procedury prac nad tą ustawą – między uczestnikami rynku oferującymi różnego rodzaju usługi, którzy przy okazji nowej ustawy o biegłych rewidentach chcą zdominować rynek, preferując własne usługi. Na obecnym, finalnym etapie dyskusji odchodzimy również od doświadczeń i zaleceń, które zaproponowała Komisja Europejska i od rozwiązań, które przyjęły prawie wszystkie kraje Unii. To dotyczy zarówno zakresu usług świadczonych prze biegłych rewidentów, np. doradztwa podatkowego, rotacji firm audytorskich, ale także wszystkich czynności prowadzących do podniesienia jakości świadczonych usług przez biegłych rewidentów. Mnie martwi to, że odchodzimy od rozwiązań przyjętych już dzisiaj przez ponad 20 krajów Unii Europejskiej.
Martwi mnie to dlatego, bo większość z tych krajów ma kilkudziesięcioletnią tradycję funkcjonowania firm audytorskich w przeciwieństwie do firm audytorskich działających w Polsce. Ponadto to są kraje, które są głównymi parterami handlowymi Polski. Odejście od zasad już dziś zaakceptowanych przez zdecydowaną większość krajów Unii Europejskiej jest tożsame z osłabieniem zdolności konkurencyjnych polskich biegłych rewidentów, bo to utrudnia im obsługę zagranicznych przedsiębiorstw operujących w Polsce. Z punktu widzenia polskich firm audytorskich jest to ponadto niebezpieczne zjawisko, bo to otwiera furtkę do bezpośredniego działania zagranicznym firmom audytorskim w Polsce, które – jeśli chodzi o doradztwo i inne czynności niż badanie sprawozdań finansowych – mają prawo do operowania w Polsce na podstawie dyrektyw unijnych.
Które z propozycji budzą największe obawy branży audytorskiej?
Przede wszystkim ograniczenie usług świadczonych przez biegłych rewidentów innych niż badanie sprawozdań finansowych. Ponadto propozycja bardzo krótkiej, a w warunkach europejskich ultrakrótkiej rotacji firm audytorskich. Do tego dochodzi bardzo szeroki i w praktyce kosztowny zakres obowiązków administracyjnych, jaki ustawodawca chce nałożyć na firmy audytorskie oraz zwiększone opłaty z tytułu nadzoru, które drenują firmy audytorskie z zasobów finansowych. Uszczuplenie zasobów finansowych wypacza pierwotny cel ustawy – bo jak pogłębiać zasób wiedzy, wdrażać nowe technologie i wzmacniać jakość świadczonych usług przy znacznie uszczuplonych zdolnościach finansowych.
Jaki okres rotacji powinien zostać ustalony?
Według mnie tak jak zrobiły to praktycznie wszystkie kraje europejskie i jaka nawiasem mówiąc była pierwotna propozycja Ministerstwa Finansów, a więc 10 lat. Nie mogę zrozumieć, że w kraju, który nigdy nie miał skandalu finansowego, który można by przyporządkować biegłym rewidentom, wdrażamy najbardziej rygorystyczne zasady. To tak, jakbyśmy budowali więzienia, nie mając przestępców.
Czy rozdzielenie usług doradczych od audytorskich to dobry pomysł?
To pytanie należałoby zadać przedsiębiorcom: czym oni się kierują przy wyborze swoich doradców i dlaczego chce im się zabrać prawo wyboru. Z własnego doświadczenia i wieloletniej praktyki wiem, że oferowanie i świadczenie usług komplementarnych, takich jak: audyt, doradztwo finansowe, doradztwo prawa pracy czy też doradztwo podatkowe są najbardziej efektywną i najtańszą formą działania dla podmiotów gospodarczych.
Pojawiła się też propozycja, by wspólny audyt (w JZP?) był obowiązkowy. Czy to dobry pomysł?
Jestem przeciwnikiem wspólnego obowiązkowego audytu z tych samych przyczyn, co przy rozdzieleniu usług doradczych od audytorskich. Jeżeli przedsiębiorca, np. spółka giełdowa chce wybrać dwie firmy audytorskie do badania, to może tego dokonać już dzisiaj. Nie widzę więc potrzeby, aby kogoś do czegoś zmuszać.
Czy zmniejszenie dominacji dużych firm audytorskich na rynku jest możliwe?
Na początek należałoby się zastanowić dlaczego w ogóle na rynku operują duże firmy audytorskie. One działają na rynku i są preferowane przez przedsiębiorców, bo mają przede wszystkim ogromne zasoby wiedzy, działanie ogólnokrajowe – a w przypadku większych firm działania ogólnoświatowe. Firmy te są wiodące pod względem pozyskania i rozwoju wiedzy i stanowią od wielu lat kuźnię polskich talentów. Przez lata firmy te wykształciły setki biegłych rewidentów, doradców podatkowych i ekonomistów. Dziś, czytając stanowisko niektórych firm doradczych, chciałbym wskazać, że zdecydowana większość osób w nich pracująca zdobyła swoją wiedzę i doświadczenie nie w małych firmach podatkowych, a właśnie w dużych firmach konsultingowych. Dlatego należy tutaj też zadać pytanie czy właśnie te firmy doradcze są w stanie równie efektywnie, jak duże firmy audytorskie zadbać o wykształcenie i dalszy rozwój środowiska zawodowego. Najlepszym sposobem zmniejszenia znaczenia dużych firm audytorskich jest zapewnienie większej elastyczności działania, mniejszych obciążeń administracyjnych i podniesienia jakości usług oferowanych przez spółki audytorskie.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.