Wszystkie przypadki Pana Romana
Tak sobie próbowałem wyobrazić, jakby to było na tej naszej giełdzie bez Romana Karkosika. No, nudno. Jan Kulczyk zmarł w połowie 2015 r. Dwa lata wcześniej odszedł Aleksander Gudzowaty. Ryszard Krauze chciał być polskim szejkiem, ale wyfrunął z giełdy na skrzydłach fantazji o ropie z Kazachstanu. Nigdy jej nie znalazł, ale ciągle szuka. Powodzenia. Michał Sołowow się trzyma, ale dwa swoje giełdowe biznesy zdążył już sprzedać. I z takiej starej gwardii na Książęcej zostali już tylko Zygmunt Solorz-Żak i Zbigniew Jakubas. No i Karkosik ze swoim błyskotliwym życiorysem. Żonę Grażynę poznał w geesowskim zajeździe w Czernikowie pod Toruniem, do którego lubił wpadać na kawę po mszy. Ona była bufetową. Zresztą po ślubie sami sobie otworzyli bufet. Niezwykły w okolicy, bo u Karkosików zawsze było zimne piwo. Jeden z najbardziej pożądanych produktów lat 70. Skąd Karkosik je miał? Gdzieś je pewnie wywąchał, bo takiego nosa do interesu nie ma nikt. Był popyt na oranżadę. Załatwił od matki maszyny do rozlewania wody gazowanej.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.