Do siedziby niemieckiego rządu, popularnie zwanej przez Berlińczyków Waschmaschine (pol. pralka), mieli się wprowadzić ministrowie wywodzący się z politycznego aliansu niemieckich konserwatystów (blok CDU/CSU) z Zielonymi i z liberałami z FDP. Koalicjanci się jednak nie dogadali i jesteśmy świadkami poważnego politycznego kryzysu. Komentatorzy są zgodni, że takich problemów z tworzeniem rządu nie było od początku istnienia RFN. I nie są to puste słowa. Niemiecka polityka działała dotąd jak szwajcarski zegarek. W ciągu ostatnich 35 lat krajem rządziło zaledwie trzech kanclerzy: Helmut Kohl, Gerhard Schröder i Angela Merkel. Tym razem jednak negocjacje prowadzone przez Merkel, skądinąd świetną mediatorkę, zakończyły się fiaskiem. Niemcy – po raz pierwszy w powojennej historii – będą miały rząd mniejszościowy albo u naszych sąsiadów odbędą się przyspieszone wybory. Chyba że nastąpi niespodziewany powrót do wielkiej koalicji chadecji z socjaldemokratami z SPD, która za czasów Merkel już dwukrotnie rządziła Niemcami. Kością niezgody w rozmowach koalicyjnych okazała się polityka imigracyjna nowego rządu. FDP i bawarska CSU przyjęły w tej sprawie nieustępliwe stanowisko, zmierzające do ograniczenia liczby przybyszy w ramach łączenia rodzin, podczas gdy Zieloni nie chcieli się podobno zgodzić na żadne limity. Kanclerz Merkel zapłaciła więc za swoją decyzję z 2015 r., kiedy przyjęła do Niemiec setki tysięcy muzułmańskich imigrantów, a przez następne dwa lata nie dopuszczała do publicznej debaty na ten temat. W rezultacie doprowadziła do kryzysu, który dzieli dziś niemiecką scenę polityczną i napędza wyborców partiom skrajnym, takim jak choćby nowa w Bundestagu Alternatywa dla Niemiec (AfD). Przed Merkel stoi teraz wyzwanie życia: jeśli nie stworzy rządu, choćby mniejszościowego, albo się nie wycofa – jak sugerują niektórzy komentatorzy – nawet przyspieszone wybory mogą się dla jej partii skończyć katastrofą. Wedle najnowszych sondaży poparcie dla CDU wciąż spada. I choć niektórzy komentatorzy są optymistami – John Kornblum, były ambasador USA w Berlinie, sądzi, że Merkel da sobie radę – to niezatapialna dotąd pani kanclerz z pewnością czuje już na plecach oddech partyjnych konkurentów, którzy po cichu zaczynają się szykować do królobójstwa.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.