Pani aktorstwo zaczęło się…?
Od tańca. Już jako dziecko dawałam popisy taneczne. Pierwszy publiczny występ miałam w Miętnem, w remizie strażackiej, jakieś 150 m od naszego domu. Na scenie miejscowa śmietanka – wójt, proboszcz, a nawet niejaki Piotr Jaroszewicz, późniejszy premier. Tańczę taniec cygański, jednocześnie gram na tamburynie i nagle czuję, że zsuwają mi się majtki. Gumka mi pękła! Powiedziałam: „Przepraszam, muszę na chwilkę was opuścić”. Pobiegłam do domu po agrafkę, wróciłam i tańczyłam dalej.
A początki poważnej kariery?
W czasie wojny, już w Warszawie, poszłam do Szkoły Rytmiki i Tańca Wyrazistego profesor Jadwigi Mieczyńskiej. To ona położyła fundamenty pod mój taniec. Miała niekonwencjonalne metody, kazała tańcem naśladować różne zwierzęta, grubych ludzi, panienkę... Potem wszędzie ten taniec ćwiczyłam. Nawet na Pawiaku.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.