Wzorzec George’a Michaela dla wielu jest ideałem – rozpocząć od rozpoznawalności, by w momencie największego uwielbienia fanów spróbować się wyemancypować i zostać artystą przez wielkie „A”. Ostatnim, który wziął z niego przykład, jest Harry Styles z zespołu One Direction. Wcześniej był Justin Timberlake (z grupy ‘Nsync) oraz Robbie Williams (z Take That).
Wham! powstało w 1982, ale już w 1984 roku prasa pisała, że George Michael to ogromny talent, który zostanie na lata, a skala jego głosu jest zdecydowanie zbyt szeroka, by skończyć na wykonywaniu radiowej muzyki pop. Dziś ciężko nie oprzeć się wrażeniu, że mimo solowego wielkiego triumfu artystycznego George Michael o swą wolność do bycia tym, kim chce i nagrywania tego, co chce, walczył do ostatnich swych dni. Tak było, gdy toczył wieloletni i ostatecznie przegrany proces z Sony – kopie kruszono o granice wolności artystycznej.
Tak było, gdy w nieco wymuszonych okolicznościach dokonał coming outu. Tak było, kiedy przez lata walczył o uszanowanie swej prywatności i swego życia z tym, z kim chce – nawet jeśli był to gejowski porno model Isaac Mazar.
Czytaj też:
„Był zbyt młody, aby nas zostawić”. Świat w szoku po śmierci George'a Michaela
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.