Wojciech Pokora. Upór, hazard i miłość do żony
Reżyser Stanisław Bareja tak bardzo chciał obsadzić go w roli młodego naukowca Stanisława Marii Rochowicza, że wraz z operatorem Janem Laskowskim co drugi dzień odwiedzał Pokorę w jego domu. – Powiedział, że nie chodzi o to, bym grał kobietę. Mam być sobą, czyli Wojciechem Pokorą, tylko ubranym w sukienkę – wspominał aktor. Nieoceniona okazała się też żona Hanna, która pożyczyła swoje ubrania i perukę. On jednak do tego stopnia chciał uniknąć grania „Marysi”, że jak zdradził mi, ostatniej deski ratunku szukał w ciężko zdobytych wczasach w Bułgarii. – Powiedziałem Barei, że nie mogę zagrać, bo za miesiąc wyjeżdżam. On na to, że „to my w miesiąc to zrobimy” – opowiadał. Choć zdjęcia powstawały w tak krótkim czasie, to film bawi już kolejne pokolenia. Tylko odtwórca głównej roli pozostał nieugięty, do końca twierdząc, że kto inny powinien ją zagrać. – Nie pasowałem i nadal do niej nie pasuje – zarzekał się w rozmowie po ponad 40 latach od nakręcenia filmu.
Przez widzów i krytyków zgodnie określany jako mistrz polskiej komedii. Dla pokoleń aktorów wzór do naśladowania. Ponadto skarbnica opowieści zza kulis, którymi hojnie dzielił się podczas naszego ostatniego spotkania. 4 lutego, w wieku 83 lat, zmarł Wojciech Pokora.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.