Ameryka jest „rozczarowana”. Sekretarz stanu Rex Tillerson użył tutaj słówka „disappointed” dla oddania wyraźnej zmiany nastawienia USA wobec Polski. Źródłem rozczarowania Amerykanów nie są ich własne interesy, ale raczej to, że nasila się konflikt polsko-żydowski. Dla ekipy Trumpa oznacza to zamieszanie pomiędzy krajami, które obecny lokator Białego Domu skłonny był już uważać za punkty stałe na mapie amerykańskich wpływów i sojuszy. Sojuszy, dla których Ameryka ostatnimi czasy była gotowa ponosić nawet całkiem niebłahą polityczną cenę. W przypadku Izraela oznaczało to nie tylko wyłamanie się USA ze światowego frontu krytyk polityki prawicowego rządu Binjamina Netanjahu wobec dążeń Palestyńczyków, lecz także gest bardzo dalekiej lojalności, jakim stało się uznanie – wbrew całemu światu – zajętej siłą przez Żydów Jerozolimy za legalną stolicę ich państwa. W przypadku Polski cena sojuszu była dla Waszyngtonu (jak dotąd) o wiele niższa.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.