Jechałem dziś taksówką, kierowca wciąż opowiadał jakieś historie i ciągle o „Żydkach”. W internecie czytam właśnie komentarze, że mnie się udało, bo jestem Żydem. Wcześniej tyle tego nie było – opowiada M. Ma rozpoznawalne nazwisko, udziela wywiadów, także o swoich korzeniach, tożsamości i historii rodzinnej. O tym, co czuje, odkąd wybuchła awantura wokół nowelizacji ustawy o IPN, zgadza się opowiedzieć tylko anonimowo. – Coś się zmieniło – tłumaczy. – Ludzie pozwalają sobie na słowa, które dotychczas były niedopuszczalne. Zacząłem się bać. Pisarka i dziennikarka Joanna Sokolińska, związana z Centrum Społeczności Żydowskiej JCC Warszawa, mówi: – Czuję, że się duszę. Niemal fizycznie to czuję i nie wierzę własnym oczom. Uczucie to dopada ją, kiedy ogląda, czyta i słucha, co politycy czy publicyści mówią w mediach oraz jak to komentują ich odbiorcy na forach. – Ja sama się nie boję – mówi.
– Ale kiedy to się zaczęło, zorientowałam się, że zaczynam rozmawiać z moimi dziećmi o bezpieczeństwie, że powinny się przygotować, bo mogą usłyszeć pod swoim adresem coś bardzo nieprzyjemnego. Syn od lat chodzi w kipie, teraz pozwalamy mu ją nosić tylko wtedy, kiedy jest z dorosłymi i w szkole. Spór o postawę Polaków wobec Żydów w czasie II wojny światowej, który wybuchł po upublicznieniu projektu nowelizacji ustawy o IPN, sprawił, że w przestrzeni publicznej pojawiły się treści, które w ostatnich latach uchodziły za niedopuszczalne: wypowiedzi, żarty, komentarze i felietony jawnie antysemickie. A fora, na których od zawsze wolno było wszystko, teraz zalała antysemicka fala w najgorszym wydaniu – pod nazwiskiem i zdjęciem uczestnicy forów i portali społecznościowych wychwalają Zagładę i życzą jej Żydom także teraz. Norma społeczna, zgodnie z którą nie wypadało wygłaszać takich słów, pękła. Wyśmiewana od lat poprawność polityczna, chroniąca mniejszości i słabszych przed publicznym obrażaniem, właśnie upadła. Okazało się, że o Żydach można powiedzieć wszystko. Na razie nie można natomiast mówić o udziale Polaków w zbrodniach na Żydach, bo zgodnie z podpisaną w ubiegłym tygodniu przez prezydenta nowelizacją ustawy o IPN już wkrótce będzie można pójść za to na trzy lata do więzienia (sprawę tę ma uściślić jeszcze Trybunał Konstytucyjny). Po raz kolejny polityczne decyzje wywołały społeczne napięcie. – Poprzednia taka sytuacja miała miejsce przy okazji kryzysu uchodźczego – mówi dr Mikołaj Winiewski z Centrum Badań nad Uprzedzeniami, który badał polski antysemityzm. – Uchodźców w Polsce nie ma, ale wypowiedzi polityków wywołały panikę antyuchodźczą. Zarządzanie strachem przed obcym sprawiło, że nastawienie do nich zaczęło się zmieniać. Mam intuicję, że podobnie jest z Żydami, których w Polsce jest mało, ale uprzedzenia wobec nich pozostają wciąż duże. Decyzje polityczne wydobyły je na wierzch.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.