Co się zmieniło się w organizacji skoków od czasów Adama Małysza? Mówi się, że to była epoka kamienia łupanego w polskich skokach.
Ja bym się nie cofał tak daleko, raczej nazwałbym ten okres średniowieczem. Było jednak również sporo romantyzmu w tamtych czasach, okresie przełomu polityczno-ekonomiczno-społecznego w Polsce. Na początku lat 90. nie mieliśmy żadnego finansowania, dopiero w 1995 r. minister Eugeniusz Pietrasik podjął decyzję o finansowaniu grupy skoczków. Wyniki pojawiały się w zasadzie od razu – rok później Małysz wygrał pierwszy Puchar Świata. Wyskoczył jak diabeł z pudełka. Potem w 1997 r. dwa razy był na podium. Wybuchło zainteresowanie Małyszem. A on, biedak, zupełnie był na to nieprzygotowany, nie miał ochrony i padł psychicznie. W pewnym momencie przyszedł do mnie i mówi: „Ja już nie wytrzymam z tymi dziennikarzami, chcę iść na dyskotekę, a oni zdjęcia robią, ja z tym skończę…”. Był załamany. Moja intuicja i doświadczenie trenerskie podpowiadały mi, żeby zacząć korzystać z pomocy specjalistów. Już wtedy było wiadomo, że przydałby się psycholog. Austriacy mieli kogoś takiego, swego rodzaju szarlatana, który machał przy nich pałeczką przed skokiem. To dołowało innych zawodników, bo każdy potrzebuje bodźca, przekonania, że ma coś lepszego niż przeciwnik. Zaprosiłem więc psychologa i fizjologa i stworzyliśmy sztab. I ten zespół wprowadził bardzo dużo pozytywnych zmian.
Podobno dziś współpraca z psychologiem wygląda jeszcze inaczej. Kamil Stoch nie korzysta z niej od pięciu lat.
Podobną drogę przeszedł również Małysz. Trzy lata współpracował z psychologiem bardzo blisko, byli praktycznie nierozłączni.Program psychologiczny, który musi przejść sportowiec, trwa co najmniej dwa lata. Chodzi o to, żeby wszystko opanować stopień po stopniu. Przychodzi jednak moment, gdy się zrobiło wszystko, i zawodnik nie tylko nie potrzebuje psychologa, ale ten psycholog troszkę przeszkadza.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.