Rosyjski terror
Kiedyś Roberto Benigni szokował komedią o Auschwitz. Teraz Armando Iannucci w konwencji pół żartem, pół serio pokazuje sowiecki reżim lat 50. I zatrzymana w Rosji przez ministerstwo kultury „Śmierć Stalina” broni się. Wódz pojawia się tylko na chwilę. Reżyser pokazuje skalę terroru, obserwuje ludzi otaczających Dżugaszwilego. Strach i brak zaufania, który przeżera wszystkich, także tych najbliżej władzy. W końcu krwawe rozgrywki Chruszczowa, Malenkowa, Berii czy Mołotowa o władzę po śmierci Stalina. Trzeba przyzwyczaić się do Sowietów mówiących po angielsku (Steve Buscemi jako Chruszczow jest świetny). Ale warto. Mimo lekkiej konwencji nie ma tu drwiny czy braku szacunku dla ofiar.
„Śmierć Stalina”, reż. Armando Iannucci, Kino Świat
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.