Ostatnie odsłony sporu wokół reformy sądownictwa i Sądu Najwyższego pokazują, że państwo polskie zaczyna być niewydolne. Do niedawna niszczący konflikt polityczny utrudniał konstruktywne dyskusje o przyszłości naszego kraju, teraz zaczyna być problem z jego funkcjonowaniem. Pora na Okrągły Stół. A właściwie na dwa. Przy pierwszym stole rozmów powinni zasiąść przedstawiciele (lub wręcz szefowie) najważniejszych instytucji w państwie: Sejmu, Kancelarii Prezydenta RP, Senatu, Sądu Najwyższego, Trybunału Konstytucyjnego, Naczelnego Sądu Administracyjnego, Biura Rzecznika Praw Obywatelskich oraz rządu. No i Jarosław Kaczyński, zresztą prawnik z wykształcenia.
Być może powinni dołączyć do takiego gremium przedstawiciele Naczelnej Rady Adwokackiej i Krajowej Rady Radców Prawnych.Akurat prezes tej ostatniej jest specjalistą od mediacji, co stanowi dodatkowy argument, ta umiejętność mogłaby się przydać. Wszyscy oni powinni porozmawiać o takim funkcjonowaniu państwa i współpracy, aby nie powstawały tak duże wątpliwości co do legalizmu postępowania rozmaitych instytucji. Chodzi o uchronienie Polaków przed dalszym niszczeniem niezwykle cennej wartości, jaką jest szacunek do prawa. Teraz jesteśmy na ścieżce donikąd. Obawiam się, że niezależnie od tego, jaka będzie odpowiedź Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej na pytania prejudycjalne Sądu Najwyższego, i tak ci, którym się ona nie spodoba, znajdą argumenty, aby ją podważać. Drugi Okrągły Stół miałby charakter polityczny. Tu musiałby się oczywiście również pojawić Jarosław Kaczyński, przedstawiciele partii opozycyjnych (czy tylko parlamentarnych – to do dyskusji), a także Donald Tusk, w jakimś sensie uosabiający opozycję. Aby rozmowy w ogóle się odbyły, obaj musieliby na początku przyznać się do błędów. Byłby to dowód, że spotkanie rzeczywiście ma służyć budowaniu, a nie wyłącznie podbijaniu notowań w sondażach.
Moja propozycja: szef PiS mógłby powiedzieć o reformowaniu kraju bez prób dyskusji z mającymi inne zdanie, a przewodniczący Rady Europejskiej o nadmiernym zaufaniu do Władimira Putina, co skutkowało niewłaściwymi działaniami państwa po katastrofie w Smoleńsku. Natomiast temat obrad byłby w zasadzie podobny jak w pierwszym przypadku: dotyczyłby zasad działania i komunikowania się, aby nie naruszać fundamentów funkcjonowania państwa i wystrzegać się słów oraz gestów niszczących kapitał społeczny. Ta idea Okrągłego Stołu gdzieś krąży w powietrzu. Na swój sposób wspomniał o niej niedawno Lech Wałęsa, pisząc o chęci pojednania z Jarosławem Kaczyńskim. Tyle że okrasił to krytyką prezesa PiS. Wielu Polaków jest zmęczonych ostrym konfliktem w państwie i nieustannymi oskarżeniami zastępującymi dyskusję. Nie namawiam nikogo do rezygnacji ze swoich poglądów, lecz do dialogu. Bardzo ważne jest, aby zrozumieć, że w obecnym sporze o Polskę kluczowe nie jest to, kto ma więcej racji. W sytuacji, jaką mamy, niefortunnego zbiegu zaszłości historycznych, nierozliczonej przeszłości PRL, ze stawiającą coraz to nowe wyzwania teraźniejszością XXI w., nie będzie wygranych w totalnej wojnie. Cel nie uświęca środków. Oryginalny okrągły stół, ten z 1989 r., stoi w Pałacu Prezydenckim. Odbywają się przy nim lekcje historii dla uczniów warszawskich szkół. Trzeba napisać kolejny jej rozdział, taki, z którego będziemy wszyscy dumni. g
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.