Komornik 1: „Ruszyłem z własną kancelarią, ale od nowego roku nie mam już czego szukać w tym zawodzie. Zmieniam branżę i wyjedżam za granicę”. Komornik 2: „Gdybym teraz miał otworzyć kancelarię, na pewno bym tego nie zrobił. Musiałbym być szalony”. Komornik 3: „Jestem pierwszy do odpalenia w nowym roku, bo jestem nowy na rewirze. To boli starych komorników, bo przyszedł tutaj jakiś młody, ma jakieś sprawy. Skąd on je ma? Trzeba mu zrobić koło dupy i jakoś je przejąć”. Rozmawiamy z wieloma komornikami z różnych stron Polski. To najmłodsze pokolenie w zawodzie: wykształceni, ambitni, żądni zawodowego sukcesu. Nikt z nich nie chce w tym tekście występować pod nazwiskiem. Nikt nie chce, żeby padła chociaż nazwa miasta, w którym niedawno otworzyli swoje kancelarie. Panicznie boją się, że namierzy ich samorząd komorniczy i będą mieli kłopoty. „Powiem szczerze, że po nieprzespanej nocy sam się boję, że mogą skojarzyć, skąd to wyszło, a wtedy będę miał murowaną kontrolę” – pisze jeden z młodych komorników dzień po rozmowie. Młodzi buntują się przeciw zmianom, które czeka ich całe środowisko od nowego roku. W kwietniu prezydent podpisał się pod ustawą, która z początkiem stycznia 2019 r. wprowadzi rewolucję w zawodzie. Młodzi mówią, że to taka rewolucja pod tytułem: „Żeby starym komornikom żyło się lepiej”. Mają pretensje do ministra Ziobry za to, że kilka lat temu otworzył młodym dostęp do zawodu komornika, a teraz go znowu zamyka. „Ten zawód zostanie tylko dla dzieci i wnuków starych komorników. Nikt inny już go nie będzie wykonywał” – mówią i zapowiadają, że wraz z nowym rokiem zamkną kancelarie.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.