I co teraz będziesz robił? 30 lat pracowałeś nad „Człowiek, który zabił Don Kichota” i w końcu go skończyłeś.
Nie mam zielonego pojęcia. W moim życiu pojawiła się pustka wielkości leju po uderzeniu meteorytu. Przez tyle lat ten film siedział mi w głowie i wrzeszczał, że chce wyjść, że teraz czuję się lekko zagubiony, gdy już go nie ma. Zwłaszcza że scenariusz do „Człowieka,który zabił Don Kichota” wielokrotnie się zmieniał, bo i ja się zmieniałem. Gdybym go zrobił 15 lat temu, gdy byłem już blisko produkcji, to pewnie byłaby to zupełnie inna produkcja z inną obsadą, a co za tym idzie – z inną energią. Czy wypadłby on lepiej, czy gorzej, tego już się raczej nie dowiemy. W mojej książce „Gilliamesque. Moja przedpośmiertna autobiografia” można zobaczyć, jak ten pomysł pierwotnie wyglądał.
Skąd ta wielka fascynacja Don Kichotem?
Jest to postać, która znakomicie odzwierciedla filmy, jakie tworzę. Jest połączeniem naszej rzeczywistości z krainą iluzji. Dążeniem do czegoś nierealistycznego, przez co praktycznie niedostępnego. Ale czy na pewno?
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.