Widowiskowe pojednanie Viktora Orbána z Ameryką zapowiada silniejsze niż dotąd oddziaływanie polskich interesów na politykę w naszym regionie Europy. W polityce – jak zresztą w życiu – wróg mojego przyjaciela, który na dodatek wcale nie jest moim wrogiem, stanowi przecież jakąś poważną konfuzję. Trwająca już dobrych parę lat niechęć Waszyngtonu do Orbána nie tylko spychała nieuchronnie Węgry na pozycję zależności od wielkiego rosyjskiego sąsiada, lecz także mocno ograniczała krajowi pole manewru w Unii Europejskiej. To oczywiste, że małe środkowoeuropejskie państwo musiało zachowywać się mniej pewnie, jeśli w każdej chwili mogło być narażone na jednoczesne restrykcje ze strony mocarstw unijnych i Ameryki.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.