To będzie największy eksperyment ekonomiczny na świecie. Podczas zeszłotygodniowej konwencji PiS w Lublinie Jarosław Kaczyński ogłosił, że płaca minimalna w przyszłym roku wzrośnie z 2250 zł aż do 2600 zł. W 2021 osiągnie już 3 tys. zł, a do końca 2023 r. eksploduje do 4 tys. zł. To niemal jej podwojenie w okresie zaledwie czterech lat. W żadnym państwie nie rosła tak szybko. Co więcej, płaca minimalna w relacji do średniej krajowej będzie najwyższa wśród krajów OECD i wyniesie ok. 60 proc. Dzisiaj Polska jest w ogonie tej stawki. – Naszym celem jest budowa polskiej wersji państwa dobrobytu – zapowiedział Kaczyński. Tylko że ten dobrobyt będzie w głównej mierze budowany za pieniądze przedsiębiorców. A najbardziej odczuć to mogą jak zwykle ci najmniejsi. Potwierdza to nawet minister przedsiębiorczości i technologii Jadwiga Emilewicz, która przyznała wprost, że nowe pomysły rządu nie były z nią konsultowane. „To będzie trudna sytuacja dla małych przedsiębiorców” – stwierdziła.
Zamrożone zyski
– Gdybym dzisiaj miał księgować koszty moich pracowników na poziomie 3 tys. zł brutto, to całkowicie zjadłoby mi mój zysk, a nawet wyszedłbym w bilansie rocznym na stratę – mówi Artur Twardzik, producent mrożonych owoców i warzyw z katowickiej firmy Green & Healthy. W jego branży rentowność oscyluje w granicach 5 proc. i jest całkowicie uzależniona od sezonowości. Kiedy skupuje owoce i warzywa, to jego pracownicy działają 24 godziny na dobę. Dostają wtedy dodatki za pracę w nocy i weekendy. Żaden nie zarabia wtedy mniej niż 3 tys. zł na rękę. Ale po sezonie przychodzi tzw. postojowe, kiedy warzywa już się mrożą, a pracownicy nie mają co robić. Twardzika nie stać na to, żeby i wtedy płacić im po 3 tys. zł. On zatrudnia 100 osób. Jego konkurent z tej samej branży, czyli siedlecka spółka Real, już 10 razy więcej. – Podnoszenie płacy minimalnej w tak drastyczny sposób zabije głównie krajowy biznes – mówi Andrzej Gajowniczek, prezes Reala. Opowiada, że w zachodniej Europie już od dawna nie produkuje się mrożonek właśnie ze względu na wysokie płace. Dlatego przetwórstwo przeniosło się do krajów z naszej części kontynentu. Jego zdaniem nowej płacy minimalnej będą mogli podołać jedynie światowi giganci. Polscy średniacy z nimi nie wygrają i może dojść do serii bankructw.
Parkingowy z Sejn
Takich branż, które korzystają z usług nisko wykwalifikowanych pracowników, jest więcej. I chociaż premier Mateusz Morawiecki twierdzi, że podwyżka ma spowodować zmianę tego trendu oraz automatyzację firm, to przecież z dnia na dzień Polska nie stanie się Doliną Krzemową Europy. „Chcemy, żeby firmy miały impuls, by przestać konkurować tanią siłą roboczą, a zaczęły inwestycjami i innowacyjnością” – tłumaczył premier zasadność podwyżki pensji minimalnej.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.