Będzie pan mesjaszem lewicy?
Nie aspiruję do roli mesjasza. Zależy mi natomiast na tym, żeby kolejny rząd w Polsce był lewicowy – żeby polityka społeczna była solidarna, żeby było więcej wolności w życiu osobistym. Bo daleko nam pod tym względem do standardów europejskich. Liczę, że nasza koalicja, różnobarwna i partnerska, zdoła tego dokonać.
Podoba się panu w tej różnorodnej koalicji?
Ta koalicja działa. Są wyborcy, do których lepiej dociera SLD, do innych docieramy my, a do jeszcze innych Wiosna Biedronia. To było widać po wynikach.
W Sosnowcu, twierdzy SLD, większość głosów zgarnęli politycy Sojuszu, dzięki czemu mają tam dwóch posłów. A w Warszawie 70 proc. głosów padło na kandydatki i kandydatów Razem. I dla odmiany to my mamy dwójkę posłów w tym okręgu. Z tego wniosek, że udało się dotrzeć do różnych wyborców i zachęcić ich do głosowania na wspólny projekt. Na nowoczesne państwo dobrobytu. Ta koalicja nie polega na tym, że jeden próbuje zjeść drugiego – i wyborcy to cenią.
Razem długo się wahało, czy zostać w klubie lewicy, czy odseparować się i założyć własne koło.
Domyślną opcją dla każdej partii politycznej jest powołanie własnego koła.
Dla Wiosny nie była to opcja domyślna.
Dla nas była. Mamy to zresztą wpisane do naszego statutu. Udało nam się jednak wypracować taką formułę klubu, w której się wszyscy mieścimy. Oczywiście nie zamierzam udawać, że Włodzimierz Czarzasty i ja jesteśmy identyczni. Ale to, że jesteśmy różni, nie przekreśla możliwości współpracy.
Pamięta pan scenę, kiedy Marcelina Zawisza nie chciała Włodzimierzowi Czarzastemu publicznie podać ręki?
Wszyscy przez te lata paru rzeczy się nauczyliśmy. Powołaliśmy wspólny klub, ale nikt nikogo nie będzie przymuszał do działania wbrew własnym poglądom, wprowadzał sztucznej dyscypliny. Zresztą w zdecydowanej większości przypadków jesteśmy zgodni. Wiemy, o co nam chodzi. Myślę, że było to widać w tych pierwszych tygodniach nowego parlamentu. To pewnie niemiła niespodzianka dla obozu liberalnego, który wyobrażał sobie, że lewica będzie ich bezwolnym giermkiem. My się na taką rolę nie piszemy.
Jest pan za podwyższeniem akcyzy na alkohol i papierosy?
Tak.
A część SLD nie.
A inna część tak. Ale nie będę udawać, że między nami nie ma żadnych różnic.
Jeśli głosujecie w klubie inaczej na przykład w kwestiach akcyzy, to wyborcy odbierają to jako niespójny przekaz.
Jesteśmy uczciwi: potrafimy się dogadać w 90 proc. spraw i nie ukrywamy różnic w tych pozostałych 10 proc. Przyczyna, dla której poparłem to rozwiązanie, podobnie jak 11 osób z naszego koalicyjnego klubu, jest prosta – od poprzedniej aktualizacji akcyzy płace mocno poszły do góry. Relacja płac do ceny wódki zrobiła się niebezpieczna z perspektywy zdrowia publicznego. Tak twierdzą specjaliści zajmujący się profilaktyką uzależnień. Ale rozumiem też argumenty drugiej strony.
Jakie?
Ekspresowe tempo przyjmowania tych zmian.
To jest zwyczajowy argument totalnej opozycji – merytorycznie dobrze, tylko tryb nam się nie podoba, więc jesteśmy na nie.
To jest istotne. Rząd powinien przeprowadzać uczciwe konsultacje.
Rząd powinien przeprowadzić konsultacje społeczne w sprawie podwyżki akcyzy na alkohol?
Za rządem stoją skoncentrowana siła instytucji i wiedza, którą dysponują. Obywatele mają dużo mniejsze zasoby. Jeśli chcemy traktować konsultacje społeczne poważnie, to trzeba dać na nie czas.
Oddawanie części pensji poselskich to wasz kolejny pomysł. Na co pan odda część swojego uposażenia?
Jeszcze nie podjąłem tej decyzji. Część przeznaczę na pewno na Kancelarię Sprawiedliwości Społecznej, która broni praw lokatorów.
Postanowiliście zawstydzić kolegów z SLD i Wiosny? Bo oni ani grosza nie zamierzają przekazywać na cele społeczne.
Nikogo nie chcieliśmy zawstydzić. Po prostu mamy uchwałę Rady Krajowej, która nas do tego zobowiązuje. Uważam, że powiązanie uposażeń poselskich z wielokrotnością płacy minimalnej to dobry pomysł. Dzięki temu poseł zawsze miałby w tyle głowy, że podejmuje decyzje także w imieniu obywateli, którzy mają w życiu gorzej niż on.
W grudniu rozpocznie się proces łączenia Wiosny i SLD, a wy zostajecie sami, na uboczu.
Wiosna uznała, że chce się połączyć z SLD. Szanujemy tę decyzję, ale my stawiamy przed sobą trochę inne cele. Zatem oni się łączą, my robimy swoje – i dalej współpracujemy. Myślę, że będzie to z pożytkiem dla wszystkich.
Gdy Wiosna i Sojusz połączą siły, mogą mieć pokusę, żeby was wchłonąć albo zmarginalizować.
Byłoby to nierozsądne. Kilka miesięcy temu żadna z partii tworzących dziś Koalicyjny Klub Lewicy nie weszłaby samodzielnie do Sejmu. Wszyscy się nauczyliśmy, że opłaca nam się wzajemnie szanować.
Obserwatorzy sceny politycznej uważają, że po dobrym wystąpieniu w Sejmie nabrał pan chęci na kandydowanie w wyborach prezydenckich.
Umówiliśmy się, że decyzję w tej sprawie podejmiemy wspólnie, w drugiej połowie grudnia, i wspólnie ją ogłosimy. Zamierzam trzymać się tej zasady. Jedno jest pewne: ugrupowania wchodzące w skład naszej koalicji wystawią wspólnego kandydata lub kandydatkę.
Program Razem odbiega od programu pozostałych koalicjantów. Podatek dochodowy w wysokości 70 proc. jakoś nikogo nie porwał.
Nie upieramy się przy konkretnych stawkach. Kluczowe jest dla nas przywrócenie progresywności podatku dochodowego. Dziś bogatsi płacą proporcjonalnie niższe podatki niż ci, którzy znajdują się na dole drabiny społecznej. To z tego powodu nierówności społeczne w Polsce, wbrew obiegowej opinii, są stosunkowo wysokie. A przez to, że w porównaniu do innych krajów ściągamy mniej podatków od wielkich korporacji, mamy mniej pieniędzy na usługi publiczne.
Podatki od wielkich korporacji to jest problem całej Europy.
To prawda, ale my radzimy sobie z tym bardzo źle. Odnoszę wrażenie, że nasze elity polityczne się z tym pogodziły. Godzimy się też na to, że ktoś nam mówi, jakich działań nie wolno nam podejmować. Myślę o wiceprezydencie USA, który interweniował u premiera w sprawie podatku od usług cyfrowych, bo dotknąłby on wielkie firmy amerykańskie, czyli Facebooka, Google’a, Apple’a i Amazona. To nie jest w porządku. Lewica nie zgadza się na to, żeby całe obciążenia związane z utrzymaniem państwa ponosili pracownicy i drobne firmy, a ci, którzy są potężni, nie dorzucali ani złotówki. Takich spraw będzie więcej. Pani ambasador USA nie raz będzie dzwoniła do polskiego premiera i lobbowała w interesie amerykańskich firm. Za parę miesięcy w Unii stanie pewnie na agendzie kwestia uwolnienia zbiorów danych, na których łapę trzyma dziś kilka wielkich firm amerykańskich. Bez tego nie ma co marzyć o budowie u nas sektora sztucznej inteligencji, o którym tyle mówił premier Morawiecki. Zapewniam, w takich sprawach telefon z ambasady będzie rozgrzany do czerwoności. Trzeba umieć się postawić. Inaczej ten serwilizm będzie ograniczać nasz rozwój.
Mówił pan podczas debaty nad exposé premiera, że domagacie się zwiększenia nakładów na służbę zdrowia. PiS dodaje, że ma to się stać kosztem wydatków na obronność.
Zgadzamy się na nakłady wynikające z zobowiązań międzynarodowych, czyli na 2 proc. PKB na obronność. Natomiast planom podniesienia wydatków na zbrojenia do 2,5 proc., czy, jak mówi Antoni Macierewicz, do 3 czy nawet 4 proc., jesteśmy zdecydowanie przeciwni. Mamy pilniejsze zadania. Musimy naprawić usługi publiczne, w szczególności służbę zdrowia. Konieczne jest też podniesienie do sensownego poziomu wynagrodzeń w sferze budżetowej, bo inaczej państwo nam się posypie. Już teraz w rozmaitych inspekcjach wiszą ogłoszenia o poszukiwaniu pracowników, bo płace w budżetówce bywają niegodnie niskie i ludzie odchodzą. Nie da się skutecznie walczyć z afrykańskim pomorem świń, kiedy w inspekcji brakuje rąk do pracy.
Czyli znowu mamy państwo teoretyczne?
Dopóki będziemy zakładali, że pracownicy budżetówki mogą się żywić energią kosmiczną, dopóty nie będziemy mieli sprawnego państwa. To jest dla nas ważna sprawa, bo my na lewicy wierzymy, że państwo ma do odegrania istotną rolę. Tym się różnimy od liberałów. Nie wierzymy, że rynek może zastąpić państwo. W usługach publicznych rynek słabo się sprawdza. A tam, gdzie sprawdza się dobrze, produkuje nierówności. Państwo musi być silne, żeby je trzymać w ryzach.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.