Ze strachu przed aresztowaniem przez kaczystowskich siepaczy pan Kaczmarek (LiS) zamieszkał u pana Latkowskiego, który był uzbrojony tylko w komórkę z kamerą. Sprytniejszy okazał się Ryś Kalisz, który od razu zamieszkał w telewizji. Biorąc pod uwagę koszty wyżywienia posła, stacje solidarnie podzieliły się wydatkami i Kalisza możemy teraz podziwiać we wszystkich kanałach nadziemnych, podziemnych i satelitarnych naraz. Tylko TV Trwam poskąpiła kasy, więc Rysia nie pokazuje.
SLD ogłosił samorozwiązanie. Niestety, tylko Sejmu.
Nowinę o poparciu dla idei rozpędzenia posłów ogłosili w imieniu SLD posłowie Szmajdziński i Olejniczak, czyli – jak ich określił Józef Oleksy – buc i niemowa. No i Józef się myli! Obaj bardzo wymowni byli, a Szmajdziński się nawet uśmiechał. Albo nam w telewizorze kineskop nawala.
W ciekawy, aczkolwiek konwencjonalny sposób zapoznawał się z „porażającymi zeznaniami ministra Kaczmarka" Wojciech Wierzejski z LPR. Na nocne czytanie wybrał się – zdaniem naocznych świadków – w stanie wskazującym na ostre zatrucie organizmu etanolem. No chyba że oni w Odzieży Wszechpolskiej metanol walą, ale od tego można oślepnąć.
Na drugim odcinku baśni z mchu i paproci pana Wojtka nie przyuważyliśmy, za to widzieliśmy go chwilę potem przed Sejmem w uroczym seledynowym sweterku. Wyglądał jak bramkarz w klubie gejowskim i promieniał takim uśmiechem, że speszeni nie spytaliśmy, kto mu takie wdzianko ufundował. Ponadto się spieszył. Na spotkanie ze swoim półnagim skinem?
Pan Wojtek, całkiem już przystrojony i bez skina, Koń oraz Mirosław „Darwin" Orzechowski są na gigancie. Autentycznie. Tyle że nie nocują na Centralnym, bo ostatnio widziano ich przed kancelarią premiera, jak namiot rozbijali.
Z telewizora dowiedzieliśmy się, że to nie gigant, tylko akcja polityczna, którą przed kancelarią prowadzą razem z kompletnie zapomnianym i odklejonym od rzeczywistości byłym posłem Samoobrony, który od kilku lat jeździ po kraju obwieszony różnymi transparentami, głównie godzącymi w drób w ogólności, a w kaczki w szczególności. Za kilka miesięcy tylko takie akcje polityczne chłopaki będą mogli przeprowadzać, więc się przyzwyczajają. Ale ostrzegamy, że na oplakatowanie całego Konia to niezły kawałek lasu będzie trzeba poświęcić.
Po udzie madame Hojarskiej przyszła kolej na nagi tors Stanisława Łyżwińskiego. Poseł Samoobrony (uroczym walterówkom z TVN 24 przypominamy, że nie jest on „byłym posłem") pokazywał go całemu narodowi jeszcze w szpitalu, co transmitowały wszystkie kanały telewizyjne. Następnie kanałami szpitalnymi, windami, samochodami etc. poseł udał się do łódzkiego aresztu na ul. Smutną. Ej, ze Staszkiem to będzie najweselsza miejscówka w mieście!
Na wieść o ogłoszeniu zapisów do Sejmu na listę od razu zapisał się dawno nie widziany młodzian z Ursynowa Leszek Miller. To w ramach nowych twarzy na listach wyborczych lewicy. I rzeczywiście, tej twarzy na liście Unii Wolności dotychczas nie widziano.
Inna młoda twarz lewicy, Aleksander Kwaśniewski, ogłosiła natychmiast, że dla Leszka lepiej byłoby kandydować do Parlamentu Europejskiego. Sam Kwaśniewski w czasie kampanii wyborczej udaje się do USA. Będzie kandydował do Kongresu?
Tradycyjnie już nie mamy państwu nic do powiedzenia o PSL. Co prawda jeden z liderów chłopów na nocnej czytance zjawił się w Sejmie w stanie wskazującym na uprzednie spotkanie z Wierzejskim, ale trudno mieć do faceta pretensje, bo trudno to wszystko na trzeźwo znosić. W każdym razie PSL zniknęło. A podobno tylko bociany odlatują.
SLD ogłosił samorozwiązanie. Niestety, tylko Sejmu.
Nowinę o poparciu dla idei rozpędzenia posłów ogłosili w imieniu SLD posłowie Szmajdziński i Olejniczak, czyli – jak ich określił Józef Oleksy – buc i niemowa. No i Józef się myli! Obaj bardzo wymowni byli, a Szmajdziński się nawet uśmiechał. Albo nam w telewizorze kineskop nawala.
W ciekawy, aczkolwiek konwencjonalny sposób zapoznawał się z „porażającymi zeznaniami ministra Kaczmarka" Wojciech Wierzejski z LPR. Na nocne czytanie wybrał się – zdaniem naocznych świadków – w stanie wskazującym na ostre zatrucie organizmu etanolem. No chyba że oni w Odzieży Wszechpolskiej metanol walą, ale od tego można oślepnąć.
Na drugim odcinku baśni z mchu i paproci pana Wojtka nie przyuważyliśmy, za to widzieliśmy go chwilę potem przed Sejmem w uroczym seledynowym sweterku. Wyglądał jak bramkarz w klubie gejowskim i promieniał takim uśmiechem, że speszeni nie spytaliśmy, kto mu takie wdzianko ufundował. Ponadto się spieszył. Na spotkanie ze swoim półnagim skinem?
Pan Wojtek, całkiem już przystrojony i bez skina, Koń oraz Mirosław „Darwin" Orzechowski są na gigancie. Autentycznie. Tyle że nie nocują na Centralnym, bo ostatnio widziano ich przed kancelarią premiera, jak namiot rozbijali.
Z telewizora dowiedzieliśmy się, że to nie gigant, tylko akcja polityczna, którą przed kancelarią prowadzą razem z kompletnie zapomnianym i odklejonym od rzeczywistości byłym posłem Samoobrony, który od kilku lat jeździ po kraju obwieszony różnymi transparentami, głównie godzącymi w drób w ogólności, a w kaczki w szczególności. Za kilka miesięcy tylko takie akcje polityczne chłopaki będą mogli przeprowadzać, więc się przyzwyczajają. Ale ostrzegamy, że na oplakatowanie całego Konia to niezły kawałek lasu będzie trzeba poświęcić.
Po udzie madame Hojarskiej przyszła kolej na nagi tors Stanisława Łyżwińskiego. Poseł Samoobrony (uroczym walterówkom z TVN 24 przypominamy, że nie jest on „byłym posłem") pokazywał go całemu narodowi jeszcze w szpitalu, co transmitowały wszystkie kanały telewizyjne. Następnie kanałami szpitalnymi, windami, samochodami etc. poseł udał się do łódzkiego aresztu na ul. Smutną. Ej, ze Staszkiem to będzie najweselsza miejscówka w mieście!
Na wieść o ogłoszeniu zapisów do Sejmu na listę od razu zapisał się dawno nie widziany młodzian z Ursynowa Leszek Miller. To w ramach nowych twarzy na listach wyborczych lewicy. I rzeczywiście, tej twarzy na liście Unii Wolności dotychczas nie widziano.
Inna młoda twarz lewicy, Aleksander Kwaśniewski, ogłosiła natychmiast, że dla Leszka lepiej byłoby kandydować do Parlamentu Europejskiego. Sam Kwaśniewski w czasie kampanii wyborczej udaje się do USA. Będzie kandydował do Kongresu?
Tradycyjnie już nie mamy państwu nic do powiedzenia o PSL. Co prawda jeden z liderów chłopów na nocnej czytance zjawił się w Sejmie w stanie wskazującym na uprzednie spotkanie z Wierzejskim, ale trudno mieć do faceta pretensje, bo trudno to wszystko na trzeźwo znosić. W każdym razie PSL zniknęło. A podobno tylko bociany odlatują.
Więcej możesz przeczytać w 36/2007 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.