„Gdyby inne ludy, chociażby wikingowie, nie wniosły do życia Rosjan nieco ładu, nadal żyliby jak króliki" – twierdził Adolf Hitler. Historycy nie podzielają aż tak radykalnego poglądu, ale coraz częściej zgadzają się, że nie wiadomo, jaki byłby los Rusi bez wpływu Skandynawów. Początkowo, w połowie VIII wieku, wikingowie jedynie handlowali z ludnością Europy Wschodniej. Później kupcy, wojownicy, a nawet całe społeczności, coraz częściej osiedlali się na wschód od rzeki Wołchow, nad górnym Dnieprem oraz między Wołgą i Oką. W czerwcu 860 r. armia Rusów (nazwa pochodzi od słowa „ropsmen” oznaczającego „ludzi wiosłujących na łodziach”) była już tak liczna, że zaatakowała Konstantynopol. Ale średniowieczna Ruś nie wyrosła z kultury skandynawskiej. Ruryk i jego klan, twórcy księstwa kijowskiego, pierwszego państwa słowiańskiego, nie byli tylko legendą. Tożsamość klanu Rurykowiczów zaczęła się rozpływać w słowiańszczyźnie w połowie X wieku. Książęcy Rusowie zaczęli wtedy przybierać imiona słowiańskie. Książę Włodzimierz i jego syn Jarosław byli już Słowianami. Skandynawowie wtopili się w ludność Europy Wschodniej podobnie jak w Anglii, Szkocji i Irlandii. Zatracili skandynawskie korzenie, gdy przestały napływać kolejne grupy wikingów. W XI wieku całkowicie poddali się cywilizacji bizantyjskiej.
Władysław Duczko „Ruś wikingów" wydawnictwo Trio, Warszawa 2007
Władysław Duczko „Ruś wikingów" wydawnictwo Trio, Warszawa 2007
Więcej możesz przeczytać w 36/2007 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.