Podstawą dzisiejszego systemu partyjnego w Polsce jest zasada multiplikacji. Zupełnie jak w sklepie mięsnym albo na grafikach Warhola: pięć rodzajów podobnej podwawelskiej i szereg portretów tej samej Marilyn Monroe. Mamy cztery liczące się PZPR-y, jak dawna Polska Zjednoczona Partia Robotnicza. Bo dzisiejsze krajowe ugrupowania polityczne do złudzenia przypominają leninowskie.
Każdy politykę robi z ludźmi (ściślej – ze swoimi ludźmi), ale uprawia ją ostatecznie z pieniędzmi i dla pieniędzy. I tu polski system polityczny pozostał po 1989 r., wbrew pozorom, bez większych zmian. Podobnie jak monopartie komunistyczne, robotnicze i ludowe, współczesne ugrupowania są finansowane z budżetu, czyli z pieniędzy podatników. Obywatele mogą jedynie wybrać, której partii zapłacą więcej, a której mniej (choć i ten wybór - właśnie z powodu utrzymywania na rynku politycznym tylko tych partii, które miały wcześniej zagwarantowany dostęp do publicznej kasy – jest czysto teoretyczny).
Więcej możesz przeczytać w 27/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.