Jeden ze scenariuszy dotyczących pomocy zadłużonej Grecji zakłada, że zrzuciłyby się na nią także kraje nienależące do strefy euro. Dla Polski oznaczałoby to wydatek ponad 1,2 mld euro. Tak wynika z obliczeń przygotowanych przez brytyjski niezależny ośrodek analityczny Open Europe. Opracował on trzy scenariusze pomocy dla Grecji. Jeden z nich zakłada, że potrzebne Grekom 25 mld euro pochodziłoby od „udziałowców" Europejskiego Banku Centralnego, czyli de facto od wszystkich państw członkowskich UE (kraje Unii mają wkład kapitałowy w EBC proporcjonalny do liczby ich ludności oraz PKB). Wysokość składki zależałaby od udziałów danego kraju w EBC. Tym samym najwięcej gotówki na ratowanie Grecji wydaliby Niemcy – prawie 5 mld euro. Natomiast spośród krajów nienależących do unii walutowej największymi „darczyńcami" zostałyby: Wielka Brytania (3,7 mld euro) oraz Polska (ponad 1,2 mld euro). W myśl tej samej zasady biedna Rumunia musiałaby wspomóc Greków kwotą niemal 630 mln euro.
– Z ekonomicznego punktu widzenia jest to zupełnie nieuzasadnione. Dlaczego to my mielibyśmy płacić za czyjeś błędy? – pyta retorycznie Ireneusz Jabłoński z Centrum im. Adama Smitha. Na to pytanie częściowo odpowiedział minister finansów Jacek Rostowski, który w jednym z wywiadów stwierdził, że w razie potrzeby Polska udzieli wsparcia Grecji, ponieważ „kiedyś sami możemy potrzebować pomocy". Co ciekawe, specjaliści z Ministerstwa Finansów mają inne zdanie niż ich szef – twierdzą, że traktat lizboński zakazuje udzielania pożyczek przez EBC zadłużonym krajom. Ich zdaniem bardziej prawdopodobne jest, że zrzutka na Grecję nastąpi nie za pośrednictwem EBC, ale jakiejś nowej quasi-publicznej instytucji, która wyemitowałaby euroobligacje.
"Polityka musi być w stanie powściągnąć rynki finansowe. Mamy w piwnicy narzędzia tortur i pokażemy je, jeśli trzeba"
Jean Claude-Juncker
E-złoto
Złoto w medalu Justyny Kowalczyk w 1,58 proc. pochodzi z… odpadów. A dokładniej mówiąc z układów scalonych obecnych w zużytych komputerach, telefonach komórkowych czy telewizorach. Odzyskuje się z nich także srebro i miedz. 6 tys. starych telefonów ma w sobie metale o wartości ponad 15 tys. dolarów.
Ile kosztuje stworzenie gry
Czasy, gdy grę komputerową produkowało się za psie pieniądze, bezpowrotnie minęły. Dzisiaj trzeba zainwestować miliony dolarów, żeby na niej zarobić. Według serwisu DigitalBattle gra „Grand Thef Auto IV" kosztowała aż 100 mln USD. To ponad połowa kwoty, jaka wydano na produkcje najnowszego filmu z serii o Batmanie.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.