SB doceniała talent i osobowość Zbigniewa Religi. Świadczy o tym kryptonim kwestionariusza ewidencyjnego, w którym rozpracowywano kardiochirurga – Unikat. Założenie takiego kwestionariusza oznaczało, że SB interesowała się daną osobą. Wniosek o inwigilację Religi złożył 12 grudnia 1986 r. kapitan Jerzy Obtułowicz z SB w Zabrzu. Docent Religa od dwóch lat pracował na Śląsku – był m.in. kierownikiem Katedry i Kliniki Kardiochirurgii Śląskiej Akademii Medycznej w Katowicach – Wydziału Lekarskiego w Zabrzu. Obtułowicz był doświadczonym esbekiem. Oprócz tego, że inwigilował środowisko naukowców i studentów medycyny w Zabrzu, rozpracowywał również „Solidarność Walczącą".
Co tak zaniepokoiło kpt. Obtułowicza, że rok po udanym przeszczepie serca przez docenta Religę zdecydował się na inwigilację kardiochirurga? To banalne – chodziło o poglądy lekarza. W aktach przechowywanych w archiwum IPN w Katowicach zachował się meldunek, że 21 listopada 1986 r. uzyskano agenturalną informację o Relidze, która była uzasadnieniem założenia kwestionariusza ewidencyjnego kryptonim Unikat. Religa pojawiał się w dokumentach SB jako osoba rozpracowywana, czyli figurant. Agent donosił, że kardiochirurg „prezentuje opozycyjne do władz poglądy. Podczas dyskusji prowokuje tematy polityczne o charakterze negatywnym. Z rozmów, jakie prowadzi doc. Z. Religa, wynika, iż dysponuje materiałami i wydawnictwami podziemnymi, jakkolwiek sam ich nie kolportuje. Z operacyjnego rozpoznania wynika, że w sprzyjających warunkach może podjąć działania o charakterze negatywnym politycznie".
Po tym donosie machina inwigilacji Religi ruszyła. Informatorzy SB działali nawet podczas spotkań towarzyskich. Jeden z takich donosów powstał zimą 1987 r.: „Figurant w dniu 27.02.1987, będąc pod wpływem alkoholu przekazał swój samochód do prowadzenia swemu koledze dr. Janowi B., który był również pod wpływem alkoholu. Zatrzymany przez funkcjonariuszy wywołał awanturę. Od kierowcy dr. B. pobrano krew, która po badaniu zawierała 2,1 promila. Figurant [czyli Z. Religa – przyp. red.], wykorzystując swój status zawodowy i związaną z tym pozycję społeczną, stara się wymusić m.in. na Kolegium ds. Wykroczeń w Zabrzu umorzenie sprawy wobec dr. B". – Na milicję zadzwonił jeden z uczestników tego przyjęcia, z którym Religa miał ostry konflikt. Sprawa była głośna w środowisku, a Religa wiedział, kto chciał go wrobić, bo powiedzieli mu to... milicjanci – wspomina jeden z emerytowanych profesorów uczelni.
Czytając zachowane w IPN akta Unikata, można poznać pseudonimy informatorów SB, którzy donosili na prof. Religę w Zabrzu. Sieć była gęsta. Czy prof. Religa wiedział, kto na niego donosił? W wywiadzie rzece Jana Osieckiego „Zbigniew Religa. Człowiek z sercem na dłoni" profesor wspominał: „O tym, że ktoś na mnie donosił, dowiedziałem się w trakcie sprawdzania przez sąd mojego oświadczenia lustracyjnego przed wyborami prezydenckimi. Sędzia nawet pytał, czy chcę zobaczyć listę agentów, którzy byli w moim otoczeniu. Odmówiłem. [...] Taka wiedza chyba nie ułatwia życia, wręcz przeciwnie, raczej je utrudnia. Po co zatruwać się myślą, że ktoś, kogo darzyłem sympatią i zaufaniem, na mnie donosił? [...] Sądzę, że bym mu wybaczył, ale wolałbym nie wiedzieć, że ktoś mi bliski coś takiego zrobił”.
W 2005 r. w czasie „afery Marka Belki", który podpisał w 1984 r. tzw. instrukcję wyjazdową w MSW przed wyjazdem na stypendium do USA, ale nie ujawnił tego w oświadczeniu lustracyjnym, profesor rozmawiał o tym z żoną. Cytat za wywiadem w książce Jana Osieckiego: „[...] Zaczęliśmy zastanawiać się z żoną, czy musieliśmy coś podpisywać. I nie przypominam sobie, żebym coś podpisał”.
– Mąż nigdy nie miał obaw, że może zostać posądzony o współpracę z SB. Nie miał, bo nigdy nie zgodziłby się zostać donosicielem. Nigdy też nie był wzywany do SB na rozmowy w związku z wyjazdami na zagraniczne stypendia. W czasie swojej rozprawy lustracyjnej dowiedział się, że podczas pracy w Zabrzu był rozpracowywany jako Unikat. Nie interesowało go jednak, kto i dlaczego na niego donosił. Niedawno dostałam list ze Śląska z nazwiskiem i pseudonimem jednego z donosicieli – mówi Anna Religa.
W tej przesyłce była karta ewidencyjna dr. Jerzego Nożyńskiego, którego SB zwerbowała jako tajnego współpracownika ps. Anatom. Dr Jerzy Nożyński przyznał w rozmowie z „Wprost", że był tajnym współpracownikiem ps. Anatom. Obecnie pracuje w Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu. – Zostałem zwerbowany w 1977 r. za pomocą szantażu. Nie chcę wnikać w szczegóły, ale dostałem propozycję z gatunku tych nie do odrzucenia: albo zgoda na współpracę, albo wyrzucenie ze studiów z wszelkimi tego konsekwencjami. To były inne czasy. Nie wiem, dlaczego nikomu nie powiedziałem o swojej współpracy, nie przyznałem się kolegom czy profesorowi Relidze. Może dlatego, że chciałem wyprzeć ten fakt z pamięci. O tym, że to się wyda, byłem przekonany po 1989 r. – mówi.
Teczka Zbigniewa Religi liczy kilkanaście stron – w katowickim archiwum IPN zachowały się zarówno oryginały meldunków oraz esbeckich analiz Unikata, jak i kilkanaście klatek mikrofilmu z tymi samymi informacjami (Kwestionariusz Ewidencyjny Unikat nr ewidencyjny KA – 63275, sygnatura IPN Ka 230/6996).
6 lutego 1987 r. do SB w Zabrzu przyszło pismo z SUSW Warszawa w sprawie kontaktów i charakterystyki Zbigniewa Religi. „W okresie Solidarności Religa reprezentował wrogą postawę wobec polityki rządu, był jednym z czołowych działaczy S na terenie szpitala. […] W końcu grudnia 1986 r. w prywatnej rozmowie z dyr. ZOZ Warszawa Wola dr. Z. Hermanem ww. stwierdził, że obecnie może spokojnie pracować i przeprowadzać operacje dzięki szerokiej pomocy udzielanej mu przez władze Śląska, w tym także przez KW PZPR. Dzięki ich pomocy i poparciu, a także pieniądzom resortu górnictwa ma wprawdzie małą, ale dosyć dobrze urządzoną klinikę".
Pod koniec listopada 1987 r. w donosach pojawiła się informacja cenna z punktu widzenia SB. Tajny współpracownik Anatom i kontakt służbowy SP informowali o konflikcie pomiędzy Z. Religą a dyrektorem Wojewódzkiego Ośrodka Kardiologicznego prof. Stanisławem Pasykiem, który był bezpośrednim przełożonym kardiochirurga. „Wśród wielu przyczyn poważnym argumentem jest brak subordynacji figuranta wobec swego zwierzchnika. Dyrektor WOK domaga się konsultacji i wyłączności decyzji w prowadzonych przez doc. Z. Religę operacjach przeszczepów serca. Uzasadnia to dużą ceną zabiegu i dużą śmiertelnością. Swoje argumenty przekazał partyjnym władzom wojewódzkim i rektorowi Śl. AM w Katowicach. Poseł prof. Hager-Małecka przedstawiła to jako głos poselski, domagając się większej ilości zabiegów tańszych i ratujących życie w miejsce przeszczepów serca. W odpowiedzi figurant nawiązał ścisłą współpracę z Bankiem Tkanek w Katowicach. W myśl porozumienia otrzymywać będzie ze zwłok zastawki serca i przygotowywać z nich przeszczepy aktualnie sprowadzane za dewizy. Docelowo oszczędność wynosić będzie ok. 2000 dolarów na 1 sztuce (1 zastawce). Doc. Religa do dnia 15.11.87 r. przebywał na zwolnieniu lekarskim w Warszawie w związku z dolegliwością kręgosłupa".
Dużo uwagi SB poświęcała sprawie zastawek. Podejrzewano, że na ich sprzedaży na Zachód Religa zarabia. „Z rozpoznania operacyjnego prowadzonego przez TW ps. Anatom wynika, że po urlopie doc. Z. Religa przystąpił do nawiązania i zacieśniania współpracy z naukowcami radzieckimi. W dalszym ciągu konkretyzuje się współpraca z Bankiem Tkanek i możliwości sprzedaży zastawek na rynki zachodnie, głównie do USA i RFN" – można przeczytać w informacji z czerwca 1988 r.
Ostatni zachowany donos na prof. Religę pochodzi z 20 czerwca 1989 r.: „Z rozpoznania operacyjnego prowadzonego przez TW ps. Anatom, ks. SP i KK wynika, że figurant KA 63275 Z. Religa po przyjeździe na Śląsk odciął się od wszelkich związków opozycyjnych, co wielokrotnie publicznie przyznawał, i stał się lojalnym wobec rządu i władz politycznych obywatelem. Za okazaną mu pomoc w spokojnym kontynuowaniu pracy naukowej i praktycznej w dziedzinie kardiochirurgii. Uwieńczeniem jego pracy i pozycji, jaką zajmuje w polskiej kardiochirurgii, stało się wysunięcie Z. Religi przez środowisko lekarskie na kandydata do Senatu w 1989 r.". Służba Bezpieczeństwa inwigilację prof. Zbigniewa Religi zakończyła 21 czerwca 1989 r. Większość materiałów z podsłuchów, meldunków agentów na jego temat została zniszczona kilka miesięcy później.
Z informacji uzyskanych w Instytucie Pamięci Narodowej wynika, że materiały o Unikacie są jedynymi zachowanymi na temat Zbigniewa Religi. Sąd lustracyjny potwierdził, że Religa nigdy nie współpracował z SB. Tomasz Szymborski
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.