Cuda bez cudu „Nigdy nie zapomnę dnia, gdy wreszcie odkryto, że nie jestem martwy. Chcę się cieszyć życiem, czytać i rozmawiać z przyjaciółmi za pomocą komputera”. Tak miał napisać 46-letni Belg Rom Houben, który przez 23 lat był pogrążony w śpiączce. Jego wybudzenie stało się sensacją. Kłopot w tym, że to nieprawda.
Rom Houben stracił przytomność w 1983 r. po wypadku samochodowym, podczas którego doznał urazu głowy. Miał wtedy 19 lat. Najpierw zapadł w śpiączkę, nie otwierał oczu, a ruchy jego kończyn były jedynie odruchowe. Taki stan na ogół trwa nie dłużej niż pięć tygodni. W śpiączce nie można być latami, jak często podają media. Po kilku tygodniach nieprzytomni wybudzają się i albo powracają do zdrowia, albo przechodzą w tzw. stan wegetatywny ( jeśli nie dojdzie do śmierci mózgu). Houben nie odzyskał przytomności, więc wykonano badania, które sugerowały, że jest w utrwalonym stanie wegetatywnym. Z chorymi w tym stanie nie można nawiązać kontaktu, nawet jeśli mają otwarte oczy. W 2006 r. podniesiono alarm, że Houben nie jest w śpiączce. Zachował świadomość, jest za to całkowicie sparaliżowany.
Więcej możesz przeczytać w 11/2010 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.