W 2009 roku Polacy poszli do kina 38 milionów razy. To nasz rekord, choć Europejczycy chodzą częściej. W Polsce jednak nadal brakuje kin, a ceny biletów są prawie tak wysokie jak na Zachodzie, choć zarabiamy wielokrotnie mniej. Dlaczego jest tak drogo?
Kupując bilet do kina, mało kto zdaje sobie sprawę, jak wiele ludzi, firm i instytucji podzieli się później tymi pieniędzmi. Popatrzmy, jak dzielone jest 20 złotych, bo tyle przeciętnie kosztuje bilet do multipleksu. Najpierw swoją daninę ściąga fiskus, pobierając 7 proc. VAT, czyli zostaje 18,60 zł, od tego 1,5 proc. idzie na Polski Instytut Sztuki Filmowej, mamy już 18,40 zł. W tym momencie pieniądze dzielone są między kino a dystrybutora, z reguły w stosunku 50 na 50. Kino ma z tego 9,20 zł (w pierwszych tygodniach, bo potem kasuje nawet 60 czy 70 proc. wpływów!). – Z tego musimy pokryć czynsz, koszty działania, płace, opłaty za prawa do filmów, koszt zakupu energii, wody, ogrzewania, nie wspominając już o zamortyzowaniu gigantycznych pieniędzy wydanych na budowę – wylicza Rafał Rybski, dyrektor operacyjny sieci Cinema City w Polsce. Jakie to kwoty? Koszty działania są jedną z pilnie strzeżonych tajemnic, ale wiemy, że wybudowanie najnowszego, 20-salowego multipleksu Cinema City kosztowało prawie 30 mln zł.
Więcej możesz przeczytać w 11/2010 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.