Oglądamy niebywale nudne przedstawienie. Kandydaci na prezydenta unikają wyrazistych wypowiedzi, pokazują się w telewizji, ale jeżeli cokolwiek mówią, to na okrągło i bez konkluzji.
Niektórzy obywatele, zapewne z przyzwyczajenia, domagają się, by kandydaci przedstawili swoje programy, ale bardzo trudno zaprezentować program prezydentury z dwóch powodów. Po pierwsze, prezydent ma ograniczone konstytucyjnie możliwości działania, po drugie – w naszych czasach demokracji emocjonalno-medialnej lepiej dobrze wypadać, niż cokolwiek mniemać. Okazuje się zatem, że wybory prezydenckie nie są wyborami prawdziwie politycznymi. Nie jest to zresztą szczególny przypadek Polski, chociaż u nas z racji katastrofy, powodzi i za moment jeszcze jednego wydarzenia, czyli beatyfikacji ks. Jerzego Popiełuszki, uwaga wszystkich jest skupiona na czym innym, a kandydaci mają jedno zadanie – nie popełnić błędu. Ucieczka od polityki cechuje jednak wszystkie demokracje współczesne, a taka deprecjacja polityki ma i będzie miała poważne konsekwencje.
Więcej możesz przeczytać w 23/2010 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.