Mało jest ludzi, których wizerunek tak dalece rozmija się z prawdą. Po pierwsze, Gołota nie jest głupkiem, mało tego, to raczej dość błyskotliwy facet z ujmującym poczuciem humoru (dziennikarz pyta o porażkę w pierwszej rundzie: „Jak się oglądało w telewizji walkę z Brewsterem?", Andrew błyskawicznie, z uśmiechem: „Krótko"). Trochę sepleni, jednak każdy czytelnik może zadać sobie pytanie: czy miałbym wadę wymowy po przyjęciu tylu ciosów, i to nie od wściekłej żony, tylko od najsilniejszych ludzi świata? No więc Gołotę czasami zrozumieć trudno, ale jeśli nas to nie zrazi i wsłuchamy się w treść, to nie powinniśmy być rozczarowani. Po drugie, Gołota nie jest odludkiem, tylko kimś, kto lubi towarzystwo i nie stroni od rozmów. Po trzecie, nie jest życiowym nieudacznikiem, tylko głową fajnej rodziny, z pełnym kontem, niektórzy szacują, że jego majątek wart jest ponad 10 mln dolarów. Kilka milionów zainkasował jako bokser, sporo zarobił dzięki udanym inwestycjom w nieruchomości. Podsumowując: da się go lubić, a po bliższym poznaniu to nawet nie da się go nie lubić. Chociaż nie zmienia to faktu, że wedle funkcjonujących stereotypów to troglodyta, do którego lepiej się nie zbliżać. Obiekt kpin. „Robota nie Gołota, nie ucieknie". I pomyśleć, że te żarty opowiadają ludzie, którzy uciekliby, gdyby Tyson tupnął nogą.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.