Andrzej Leder: Najprościej jest go o to zapytać (śmiech). A na przykład rezonans magnetyczny mózgu, który jakoby pokazuje stany poznawcze? Oczywiście nauka dysponuje takimi technikami jak funkcjonalny rezonans magnetyczny (fMRI), który pozwala na zbadanie aktywności mózgu, zobaczenie, które grupy neuronówsą aktywne w danym momencie. Jednak na pewno nie pozwalają one na odczytanie konkretnych myśli czy obrazów! O ile dana rzecz jest powtarzalna – np. u wielu osób ta sama emocja powoduje uaktywnienie tego samego fragmentu mózgu i wówczas można próbować przypisać mu określoną funkcję – o tyle w przypadku bardziej szczegółowych spraw, choćby wyobrażania sobie określonych figur, sprawa się komplikuje. Między innymi dlatego, że ludzki mózg jest bardzo plastyczny, wzory aktywności neuronalnej mogą podlegać zmianom.
Co jeszcze w filmie było dalekie od prawdy naukowej?
Choćby pigułka wprowadzająca w szczególny sen pozwalający na współśnienie. Zdarza się, że niektórzy ludzie twierdzą, że mieli taki sam czy bardzo podobny sen, że śnili coś razem, ale to tylko ich odczucie. Zagadką jest również urządzenie, którym posługuje się Cobb – nie wiemy, w jaki sposób ono działa – oraz środki farmakologiczne, których ekipa używa do wprowadzania się w sen. Obecnie nie znamy środków, które mogłyby modulować nasze marzenia senne. Owszem, są substancje narkotyczne, halucynogenne, ale wówczas i tak to, co nam się śni, a raczej przywiduje na jawie, jest pochodną tego, co w nas siedzi – można mieć zarówno „good trip", jak i „bad trip”. Są też bardzo silne leki nasenne, które powodują, że w ogóle nie mamy marzeń sennych, faza snu znika. Ale na dłuższą metę tak się nie da – sny są nam potrzebne i takich leków nie można długo zażywać.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.