Prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew, przyjeżdżając do Polski, przed żadnym okienkiem stać nie musi. Ale podejrzewam, że podobnie jak Rosjanin sprzed okienka ma poczucie, że przyjeżdża do Europy z czegoś, co Europą jest głównie w sensie geograficznym. Ciekawe, nawiasem mówiąc, jak rosyjski prezydent zareagował na upublicznione przez WikiLeaks dotyczące Rosji depesze amerykańskiego dyplomaty. Opisuje on kraj, w którym struktury państwowe zespolone są z mafijnymi, państwo scentralizowane, przeżarte przez korupcję, brutalne. Nie, takich określeń do opisu Rosji Dmitrij Miedwiediew publicznie nigdy by nie użył. W wywiadzie dla „Wprost" mówi jednak o konieczności modernizacji i demokratyzacji swojego kraju z determinacją wskazującą na to, że rewelacji WikiLeaks w sprawie Rosji nie traktuje jako steku bzdur.
Dlaczegóż jednak dylematy rosyjskiego przywódcy miałyby być istotne dla nas, Polaków? Otóż powinny być, bo wskazują na – fakt, powolną, ale jednak zauważalną – reorientację myślenia Moskwy na temat jej największych szans i zagrożeń. A to z kolei w dużym stopniu określa nasze pole manewru. Wiele wskazuje na to, że coraz więcej jest w Moskwie ludzi zdających sobie sprawę z tego, że największymi zagrożeniami dla Rosji nie są NATO, tarcza rakietowa i Polska, ale Chiny, islam, a przede wszystkim niewydolność własnego państwa i wszechwładna biurokracja. A skoro tak, to dla rozwiązania tych problemów Moskwa musi zbliżyć się do NATO i UE, a co za tym idzie, do Polski. Krótko mówiąc: odwilż w rosyjsko-polskich relacjach to nie skutek emocjonalnego wahnięcia i filozoficznych przewartościowań, ale kwestia interesu. Tym lepiej.
Gra z niedźwiedziem wymaga rozsądku i ostrożności. Ze względu na historyczny balast w naszych relacjach z Rosją, na rozmiar partnera i na jego wciąż dużą nieprzewidywalność z założenia jest to gra trudniejsza niż ta, którą musimy prowadzić z Niemcami, Ameryką czy z UE. Wymaga ona skomplikowanego, codziennego balansowania otwartości z ostrożnością, asertywności z gotowością do współpracy. Wymaga szukania nowego otwarcia ze świadomością, że otwarcie będzie uznane za wyprzedaż naszych interesów; szukania kompromisów bez złudzeń, że kompromis nie zostanie nazwany zdradą.
I trzeba rządowi oraz prezydentowi oddać, że generalnie ten balans potrafią utrzymać. Efekt, jak słusznie podkreśla prestiżowy „The Economist", chyba pierwszy raz w historii mamy jednocześnie dobre relacje z Niemcami, z Rosją i z Ameryką. Jakiż to kontrast z tak niedawną epoką, kiedy – jak pisze „The Economist” – „za Kaczyńskich Polska była pośmiewiskiem”. Inna sprawa, że także ostatnio błędów nie dało się uniknąć. I poważnych – gdy pełne dezynwoltury negocjacje z Rosjanami w sprawie nowego kontraktu gazowego zmusiły UE do przypomnienia naszemu rządowi o zaletach solidarności energetycznej. I symbolicznych – gdy ministra spraw zagranicznych Ławrowa zaproszono do wygłaszania wykładu dla zgromadzonych w Warszawie polskich dyplomatów.
Powinniśmy żądać od Rosji jasnych deklaracji w kwestiach symboliczno-historycznych (Smoleńsk i Katyń), a deklaracje te doceniać. Nie powinniśmy natomiast handlować – nasze interesy za wasze gesty. Odpowiednią asertywność rządu mogłaby wymusić racjonalna opozycja, ale największa w Polsce partia opozycyjna racjonalna nie jest. Nawiasem mówiąc, poprawa stosunków z Rosją musi być dramatem Jarosława Kaczyńskiego – czym tu straszyć ludzi, jak mobilizować elektorat?
Przez prawie dekadę Polska ponosiła skutki twardego, a często wrogiego nastawienia Moskwy do Warszawy. Płaciliśmy za to i na Wschodzie, i na Zachodzie, gdzie reakcją na naszą asertywność często było powtarzanie idiotyzmów o naszej genetycznej rusofobii. Dziś, dzięki obniżeniu cen energii i bardziej elastycznej w związku z tym postawie Rosji, znacznie wzrosła manewrowość Polski. Pytanie, jak wygrać dobrą koniunkturę, gdy mamy autentyczną szansę, by – co w ostatnich stuleciach zdarzało się nam rzadko – być nie tylko boiskiem, ale i graczem. To ważne zadanie na dziś i wielka szansa na jutro, gdy za sprawą naszej prezydencji w Unii „ekspozycja" Polski znacznie wzrośnie. Musimy, mówiąc językiem piłkarskim, „grać swoje”. Przy okazji powinniśmy jednak pamiętać, że po rosyjskiej stronie mamy potencjalnych prawdziwych partnerów, którzy dostrzegają w nas i szansę, i przykład na to, jak pokonać drogę z Azjaropy do Europy.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.