Oprócz powodów, jakie dotyczą całej lewicy w świecie zachodnim, która ma ideowe i programowe kłopoty, występują cechy charakterystyczne dla Polski lub u nas widoczne bardziej niż gdzie indziej. Przede wszystkim lewica, nawet umiarkowana, powinna walczyć, występować z radykalnymi projektami, przeciwstawiać się centroprawicowej władzy. Etos walki jest wpisany w historię lewicy i bez walki lewica nie istnieje. Walka nie zawsze musi być mądra, ale zawsze wyrazista i stanowcza. A tu, w Polsce, SLD nawet strajku nie potrafi urządzić. Jest tak dlatego, że – po pierwsze – SLD stało się partią tak umiarkowaną, że panicznie boi się posądzenia o radykalizm, także gospodarczy. W zakresie gospodarki jest w zasadzie partią liberalną, a nawet neoliberalną, ze śladem retoryki interwencjonistycznej i wspomnieniami państwa opiekuńczego, które nie mają już żadnego sensu. Po drugie – SLD uznało, że jego teren boju to sprawy obyczajowe, więc opowiada się za in vitro i tak dalej. Ale ponieważ rządziło dwukrotnie w Polsce po 1989 r., nie zadzierało z Kościołem, współpracowało z nim w najlepsze, zatem także te kwestie z zakresu moralności i obyczaju stawia miękko, znacznie słabiej niż organizacje feministyczne czy inne grupy pozarządowe. A przede wszystkim boi się zantagonizowania ludzi przywiązanych do Kościoła, boi się utraty tych głosów, więc nie powie nic istotnego o innych problemach związanych z wpływem Kościoła na życie publiczne, co także teoretycznie należy do tradycji postaw lewicowych.
Najciekawsze jest jednak, o czym SLD w ogóle nie mówi. Olejniczak mówił o żłobkach, Napieralski – o równych szansach młodzieży, ale nikt z SLD nie zająknie się o niesprawiedliwości, o nędzy i biedzie czy też o rosnącej w Polsce liczbie ludzi zaliczanych do „podklasy", czyli ludzi, którzy są bez szans, bez nadziei i którzy po prostu nie głosują, bo nic ich to nie obchodzi. W Polsce z powodów zrozumiałych – pierwsze pokolenie transformacji – nie ma ani solidarności społecznej, ani systemowego i konsekwentnego dbania o ludzi żyjących już nie w nędzy, ale w stanie ubóstwa, takich, którzy mają dwa tysiące dochodu na sześć osób w rodzinie. Winne są oczywiście wszystkie rządy, ale w ideologii i programie domniemanej lewicy to powinny być sprawy stawiane na pierwszym miejscu. A tu mamy do czynienia z milczeniem, z przygnębiającą bezradnością czy może po prostu z bezmyślnością. Bezmyślność znacznie częściej tłumaczy ludzkie zachowania, niż zwykliśmy sądzić, ludzie nieprzymuszeni do rządzenia mają skłonność do bezmyślności, co przykład SLD pokazuje znakomicie.
SLD znalazło się bowiem w sytuacji komfortowej. Jest w Sejmie i będzie w nim po następnych wyborach, a wygrać wyborów nie ma najmniejszej szansy. Idzie o te 3 procent więcej czy mniej, więc po co się wysilać? Ponadto przedstawiciele SLD są z racji równego traktowania partii i z medialnego braku laku stale obecni w telewizji, czują się zatem bohaterami sceny politycznej, a są jedynie jej wypełniaczem. W dodatku przywódcy to ludzie młodzi, a zarazem całkowicie jasno stawiający sprawę. Im o nic nie idzie poza utrzymaniem lub niewielkim polepszeniem stanu rzeczy. Interesujące jest to, że nie mówią nie tylko o niesprawiedliwości i biedzie, nie wspominają także o emeryturach, o płacach w szkolnictwie wyższym, o sprawach międzynarodowych, o wojsku (chyba że jak wszyscy domagają się wycofania z Afganistanu). Oni mają ten talent, jaki ma wielu wychowanków fatalnych młodzieżówek polskich partii politycznych, które edukują jedynie marnych ambicjonerów potrafiących, mówiąc, nic nie mówić. Angażując się – nie angażować.
SLD takie, jakie jest, będzie dalej. Nie widzę powodów do przejmowania się, niech sobie taki klub nieważnych ludzi istnieje i trwa. Jednak poza SLD jest Polska i są sprawy, które bez interwencji lewicy nie zostaną poruszone. Wzrost gospodarczy wszystkiego nie rozwiąże, a pewnych funkcji lewicy nikt nie wypełni. Istnienie SLD powoduje jednak, że na lewicy żadne istotne ugrupowanie nie ma szans, partia ta bowiem skuteczna jest w jednej dziedzinie – blokowaniu rozwoju innych partii potencjalnie lewicowych, które mogłyby cokolwiek zdziałać. SLD w obecnych warunkach jest zatem zwyczajnym szkodnikiem.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.