telewizja Rai Uno
Zapadły mi w pamięć dwie sceny – modlitwa Jana Pawła II przy grobie ojca Pio oraz podróż pociągiem do Asyżu. W San Giovanni Rotondo widziałem papieża klęczącego na kolanach przed skała – szarym granitem, który krył trumnę z ciałem zakonnika. Papież właśnie ogłosił go błogosławionym. Jedną rękę papież opiera na płycie grobu. Modli się przez jakieś 10 minut – to czas, który dla wszystkich wydaje się wiecznością, w ciszy tak absolutnej, że słychać oddechy. Następnie spojrzenie papieża odrywa się od szarej skały i powoli przenosi się w górę, w stronę nieba. Jakby modlitwie towarzyszyło niewypowiedziane podziękowanie. To do ojca Pio papież napisał z Soboru Watykańskiego II dwa listy. Pierwszy był prośbą o modlitwę za matkę czwórki dzieci z Krakowa, której życie z powodu choroby znalazło się w wielkim niebezpieczeństwie. W drugim papież dziękował za modlitwę i informował, że kobieta – Wanda Półtawska – obudziła się w dniu operacji uzdrowiona.
24 stycznia 2002 r. podróżowaliśmy pociągiem do Asyżu, na Trzeci Światowy Dzień Modlitwy o Pokój. Znalazłem się koło przedziału, w którym siedział Jan Paweł II. Abp Stanisław Dziwisz, dziś kardynał i arcybiskup Krakowa, powiedział, żebym usiadł obok papieża. Patrzyłem na niego: jedna ręka spoczywała na brewiarzu, wzrok przenosił z ręki na okno, a raczej na widok za nim – gdy mijaliśmy kolejne stacje. Stojący tam ludzie przyszli specjalnie dla niego, pozdrawiali go, machając chusteczkami. Wydawało się, że papież przerywał na chwilę modlitwę i odpowiadał na pozdrowienia, błogosławiąc ludzi. Potem znowu zagłębiał się w modlitwie. Mimo zaproszenia nie usiadłem koło niego. Wydawało mi się, że będę mu przeszkadzał, że przerwę rozmowę, którą z pewnością prowadził z Bogiem.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.