Po pierwsze, kto nie próbował, nie wie, jak trudny jest to taniec i jak wyrabia potrzebną każdemu człowiekowi ogólna sprawność fizyczna, a także ćwiczy otwartość, poczucie własnej wartości i pozwala na szybsze nawiązywanie kontaktów z innymi osobami. Tańczący na rurze wyrabia sobie odporność na stres i nie zważa na żadne otarcia. Uważam, ze gdyby wolą wyborców ta osoba znalazła się w Sejmie, to na pewno założyłaby tam kącik z rurą, a propagowanie tej dyscypliny sportu (dyscyplina ta ma już swoje mistrzostwa świata) poparłoby wiele posłanek i posłów będących w opozycji do – na przykład – piłki nożnej. Taniec na rurze ma również te zaletę, że niekoniecznie trzeba tańczyć, można również kibicować.
Pisząc tu o kibicowaniu, trzymam kciuki za nowe władze PKP, które brawurowo rozpoczęły swoja działalność. Zapowiadają zupełnie nowy rozkład jazdy. Innowacyjny jest pomysł tego rozkładu. Otóż, w przeciwieństwie do starego, zmiany będą dotyczyły jednocześnie wszystkich pociągów, a nie tylko niektórych. W związku z tym – tu uwaga! – wszystkie pociągi będą teraz jeździły inaczej, co bezwzględnie zmusza potencjalnych podróżnych do zapoznania się z nowym rozkładem, co z kolei spowoduje, ze żaden bałagan już nam nie grozi.
Zauważyłem, ze zawód polityka ma bardzo dużo wspólnego z aktorstwem. Tak jak w aktorstwie są aktorzy dobrzy i słabi, tak i w polityce nie wszyscy radzą sobie z rolą powierzoną im przez kierownictwo partii. Widziałem ostatnio panią posłankę Kempę odmawiającą różnych praw obywatelom o innej orientacji seksualnej. Pani Beato, była pani strasznie słaba w tej roli. Nietrudno było wyczuć, że pani udaje. Miałem takie wrażenie, że gdyby nie kierownictwo partii, to przytuliłaby pani nie tylko pana Legierskiego, ale też wiele innych jego koleżanek i kolegów. Jest pani miła, dobra i tolerancyjna. Po co tak źle grać na partyjne zlecenie? Proszę się uczyć aktorstwa od posłów Gowina czy tez Brudzińskiego. Oni tak grają swoje role, że widz nie ma wątpliwości co do tego, jaką sprawia im to przyjemność.
Oddaje ten tekst do druku w momencie, kiedy kończą się przygotowania do wizyty w Warszawie prezydenta Obamy. Mam takie wrażenie, że gdyby prezydent Obama został z nami w Warszawie na zawsze, porzucilibyśmy samochody, nie byłoby korków, więcej byłoby ścieżek rowerowych i chętnych do spacerów. Chodzilibyśmy sobie, otaczałoby nas samo zdrowie i radość, a wokół nas krążyliby, na szczęście głęboko zakamuflowani, snajperzy i agenci, którzy w wolnych chwilach dawaliby nam lekcje walki wręcz i radzenia sobie w ekstremalnych sytuacjach przy przypadkowych spotkaniach z nielicznymi bandytami. À propos zakamuflowanych agentów, to mam w sobie cechę dobrego śledczego), ale jednak pewna grupę rozszyfrowałem. Stoją od paru miesięcy pod namiotem naprzeciwko Pałacu Prezydenckiego i udają Polaków. Sprytni są ci Amerykanie.
Aby zakończyć tekst klamra, chciałbym wrócić jeszcze do sprawy rury w Sejmie. Ponieważ w Sejmie operuje eis skrótami, to wiadomo, ze Sejmowy Klub Rury miałby skrót SKR. To łatwe do wymawiania i już słyszę te dialogi, jak pani Kluzik-Rostkowska mówi do pani posłanki Muchy: – Czy PO będzie dzisiaj po głosowaniu wieczorem w SKR-ze, bo PJN będzie w całości poza posłem Migalskim, który tylko się podpisze, bo musi jechać do Katowic?
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.