Podejrzewaliśmy to od dawna – były przecieki, niepewne informacje, domysły i sugestie, ale dopiero teraz wyjaśniła się pewna zagadka ze szczytów władzy. Media opublikowały wieści o tym, że Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego przydziela najważniejszym osobom w państwie specjalny system do szyfrowania rozmów.
System ten, zwany oficjalnie siecią łączności rządowej, tak sprytnie szyfruje rozmowy telefoniczne, a także e-maile, że osoby niepowołane, które chciałyby podsłuchać ważnych polityków lub przeczytać wysyłane przez nich informacje, nie są w stanie tego zrobić. Politycy mają więc pełną świadomość tego, że to, co codziennie plotą między sobą, nie powinno dostać się do uszu społeczeństwa, gdyż w znacznym stopniu mogłoby zgorszyć wyborców, a może nawet wywołać rewolucję. Rząd ukrywa się więc przed społeczeństwem za pomocą urządzeń elektronicznych najnowszej generacji i jest to z pewnością kolejny sukces sprzyjającego nowoczesności gabinetu Donalda Tuska.
Minął już czas prastarych rozmów w zaciszu rządowych komnat. Pokryły się kurzem dziejów zakulisowe szeptanki. Sączenie ściszonym głosem tajnych informacji do ucha władcy nie ma już najmniejszego sensu. Dziś dzięki wspaniałym urządzeniom elektronicznym ludzie władzy są tak zaszyfrowani, że co najwyżej grupa egipskich kryptologów lub orły wywiadu z CIA mogą domniemywać, o co im tak naprawdę chodzi.
Każda władza opowiada brednie o tym, że się otwiera na społeczeństwo, po czym przed tym społeczeństwem skutecznie ukrywa swoje tajemnice. Tak dzieje się od lat pod sztandarami różnych partii. Oprócz urządzeń, które dzielnie szyfrują tajne rozmowy ważnych polityków, przydałoby się jednak choćby jedno urządzenie do odszyfrowywania ich publicznych i oficjalnych wypowiedzi. Przemawia za tym ważny interes społeczny. Badania wykazują, że politycy ulegli modzie na szyfrowanie i nawet podczas oficjalnych wystąpień mówią językiem mało zrozumiałym, zagmatwanym, a bywa, że całkowicie pozbawionym sensu.
Oto przykłady kilku wypowiedzi znanych polityków, którzy stosowali prawdopodobnie jakiś kod zrozumiały jedynie dla przeszkolonych szyfrantów ABW. „Miałem dziś przyjemność wizytowania terenów powodziowych" (Bronisław Komorowski), „Jestem ojcem, który czuje to samo co polskie matki” (Donald Tusk), „Patrole piesze są lepsze niż samochodowe” (Julia Pitera). Niestety zwykłym obywatelom coraz trudniej się połapać w tych zaszyfrowanych wypowiedziach i dlatego urządzenie deszyfrujące jest niezbędne. Jeszcze gorzej się dzieje, gdy politycy biorą się do liczenia. „Dokonałem zwrotu o 360 stopni” ( Lech Wałęsa), „Osiemnaście osób było przeciw (…), a sześć było za, co oznacza, że decyzja była jednogłośna” (Jarosław Kaczyński).
Nie łatwiej jest podczas sporów ideologicznych. Oto przykłady: „Bezpłodność wynika raczej z problemów psychicznych" (Nelli Rokita), „Ostatecznym celem homoseksualizmu jest walka z Kościołem” (Tadeusz Rydzyk), „Naprawdę w sprzeciwie wobec in vitro chodzi o sposób pozyskiwania nasienia” (Joanna Senyszyn).
Niektóre wypowiedzi polityków mają charakter świadomej i sprytnej stylizacji na bełkot zrozumiały tylko wwąskim kręgu towarzyskim . „Będą protesty. To są protesty na znak protestu" (Andrzej Lepper). Bywa jednak, że niektóre z wypowiedzi mają drugie, a nawet tzw. trzecie i czwarte dno. „Wypowiedzmy wojnę Stanom Zjednoczonym i poddajmy się. Tym sposobem będziemy jednym ze stanów” (Janusz Korwin-Mikke).
Kupno komputera rozszyfrowującego wypowiedzi najważniejszych polityków wydaje się koniecznością nie tylko dziejową. Zakup taki powinien być dokonany z rezerw rządowych w ramach akcji „Mówimy po polsku, myślimy po swojemu".
KRZYSZTOF SKIBA Muzyk, frontman zespołu Big Cyc, publicysta, performer
System ten, zwany oficjalnie siecią łączności rządowej, tak sprytnie szyfruje rozmowy telefoniczne, a także e-maile, że osoby niepowołane, które chciałyby podsłuchać ważnych polityków lub przeczytać wysyłane przez nich informacje, nie są w stanie tego zrobić. Politycy mają więc pełną świadomość tego, że to, co codziennie plotą między sobą, nie powinno dostać się do uszu społeczeństwa, gdyż w znacznym stopniu mogłoby zgorszyć wyborców, a może nawet wywołać rewolucję. Rząd ukrywa się więc przed społeczeństwem za pomocą urządzeń elektronicznych najnowszej generacji i jest to z pewnością kolejny sukces sprzyjającego nowoczesności gabinetu Donalda Tuska.
Minął już czas prastarych rozmów w zaciszu rządowych komnat. Pokryły się kurzem dziejów zakulisowe szeptanki. Sączenie ściszonym głosem tajnych informacji do ucha władcy nie ma już najmniejszego sensu. Dziś dzięki wspaniałym urządzeniom elektronicznym ludzie władzy są tak zaszyfrowani, że co najwyżej grupa egipskich kryptologów lub orły wywiadu z CIA mogą domniemywać, o co im tak naprawdę chodzi.
Każda władza opowiada brednie o tym, że się otwiera na społeczeństwo, po czym przed tym społeczeństwem skutecznie ukrywa swoje tajemnice. Tak dzieje się od lat pod sztandarami różnych partii. Oprócz urządzeń, które dzielnie szyfrują tajne rozmowy ważnych polityków, przydałoby się jednak choćby jedno urządzenie do odszyfrowywania ich publicznych i oficjalnych wypowiedzi. Przemawia za tym ważny interes społeczny. Badania wykazują, że politycy ulegli modzie na szyfrowanie i nawet podczas oficjalnych wystąpień mówią językiem mało zrozumiałym, zagmatwanym, a bywa, że całkowicie pozbawionym sensu.
Oto przykłady kilku wypowiedzi znanych polityków, którzy stosowali prawdopodobnie jakiś kod zrozumiały jedynie dla przeszkolonych szyfrantów ABW. „Miałem dziś przyjemność wizytowania terenów powodziowych" (Bronisław Komorowski), „Jestem ojcem, który czuje to samo co polskie matki” (Donald Tusk), „Patrole piesze są lepsze niż samochodowe” (Julia Pitera). Niestety zwykłym obywatelom coraz trudniej się połapać w tych zaszyfrowanych wypowiedziach i dlatego urządzenie deszyfrujące jest niezbędne. Jeszcze gorzej się dzieje, gdy politycy biorą się do liczenia. „Dokonałem zwrotu o 360 stopni” ( Lech Wałęsa), „Osiemnaście osób było przeciw (…), a sześć było za, co oznacza, że decyzja była jednogłośna” (Jarosław Kaczyński).
Nie łatwiej jest podczas sporów ideologicznych. Oto przykłady: „Bezpłodność wynika raczej z problemów psychicznych" (Nelli Rokita), „Ostatecznym celem homoseksualizmu jest walka z Kościołem” (Tadeusz Rydzyk), „Naprawdę w sprzeciwie wobec in vitro chodzi o sposób pozyskiwania nasienia” (Joanna Senyszyn).
Niektóre wypowiedzi polityków mają charakter świadomej i sprytnej stylizacji na bełkot zrozumiały tylko wwąskim kręgu towarzyskim . „Będą protesty. To są protesty na znak protestu" (Andrzej Lepper). Bywa jednak, że niektóre z wypowiedzi mają drugie, a nawet tzw. trzecie i czwarte dno. „Wypowiedzmy wojnę Stanom Zjednoczonym i poddajmy się. Tym sposobem będziemy jednym ze stanów” (Janusz Korwin-Mikke).
Kupno komputera rozszyfrowującego wypowiedzi najważniejszych polityków wydaje się koniecznością nie tylko dziejową. Zakup taki powinien być dokonany z rezerw rządowych w ramach akcji „Mówimy po polsku, myślimy po swojemu".
KRZYSZTOF SKIBA Muzyk, frontman zespołu Big Cyc, publicysta, performer
Więcej możesz przeczytać w 22/2011 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.