Prezydent Obama chce przełomu na Bliskim Wschodzie, ale jedno jego zdanie sprawiło, że przełom stał się wątpliwy. A awantura jest faktem. Obama chce, by państwo palestyńskie miało granice sprzed 1967 r. Premier Izraela Beniamin Netanjahu mówi jasno: Nie ma mowy.
Przed wystąpieniem Obamy premier Netanjahu zadzwonił do Hillary Clinton i zażądał, by jej szef usunął fragment o granicach z 1967 r., czego Obama oczywiście nie zrobił. Netanjahu to chyba jedyny światowy przywódca, któremu może wpaść do głowy pomysł stawiania takich żądań prezydentowi USA. Obama nie ustąpił również podczas wizyty premiera w Białym Domu, ale wkrótce potem zapewnił, że stosunki amerykańsko-izraelskie dalekie są od kryzysu. Przemawiając na forum American Israel Public Affairs Committee (AIPAC), organizacji lobbystycznej broniącej interesów Izraela, stwierdził, że państwo żydowskie i Amerykę łączy specjalna więź, która nigdy nie zostanie zerwana.
Więcej możesz przeczytać w 22/2011 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.