Po co jest aż 460 posłów? Żeby wciskali guziki, jak każe partia. A po co w Sejmie piosenkarze i uczestnicy programu „Top Model”? Jak nie może być mądrze, to niech chociaż będzie zabawnie.
Sejm jest trochę jak „Big Brother". Tak uważa Janusz Dzięcioł, zwycięzca pierwszej edycji popularnego programu, od czterech lat poseł Platformy Obywatelskiej.
Dlaczego? Bo tak jak w domu Wielkiego Brata o tym, czy zostaniesz w Sejmie, decydują głosy publiczności. A czasem szef partii, Wielki Brat.
Tak jak w reality show jest zbyt dużo uczestników, żeby ludzie dobrze zapamiętali wszystkich. To motywuje. Każdy chce jak najdłużej utrzymać się w programie. To znaczy w Sejmie.
Tak jak w domu Wielkiego Brata w Sejmie kolegów ma się do czasu.
Tak jak w reality show punktowana jest nie pracowitość, ale ogólny imidż.
Dlaczego? Bo tak jak w domu Wielkiego Brata o tym, czy zostaniesz w Sejmie, decydują głosy publiczności. A czasem szef partii, Wielki Brat.
Tak jak w reality show jest zbyt dużo uczestników, żeby ludzie dobrze zapamiętali wszystkich. To motywuje. Każdy chce jak najdłużej utrzymać się w programie. To znaczy w Sejmie.
Tak jak w domu Wielkiego Brata w Sejmie kolegów ma się do czasu.
Tak jak w reality show punktowana jest nie pracowitość, ale ogólny imidż.
Więcej możesz przeczytać w 22/2011 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.